Papieża, który jak Franciszek chce przede wszystkim nieść pomoc biednym, zawsze potrzebowali katolicy w Afryce, Ameryce Łacińskiej i mniej zamożnych krajach Azji. Ale po raz pierwszy od dziesięcioleci takie same oczekiwania mają wierni w zachodniej Europie. I to dosłownie tuż za bramami Watykanu.
– Od końca drugiej wojny światowej nigdy nie było tak dużego zapotrzebowania na paczki żywnościowe w Europie jak teraz. Rozdajemy je już w dwóch trzecich państw Unii. To całkowicie nowe zjawisko, które jest najmocniejszym sygnałem głębokiego kryzysu społecznego – ostrzega Yves Daccord, szef oddziału międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
W równie ciemnych barwach sytuację widzi Caritas, federacja katolickich organizacji charytatywnych działająca w 46 krajach świata. Jej zdaniem co trzecie dziecko w Grecji, Portugalii, Włoszech i Hiszpanii żyje już na skraju biedy: rodzice nie są w stanie zapewnić pożywienia o wystarczającej ilości kalorii, ubrań i ogrzewania w domu.
Aby choć częściowo zaradzić tak dramatycznej sytuacji, w Portugalii z inicjatywy władz szkolne stołówki pozostają otwarte w soboty, niedziele, a nawet święta Bożego Narodzenia. Powód: to dla wielu dzieci jedyne miejsce, gdzie otrzymają pożywienie. Z kolei w Grecji uczniowie dostają w szkołach kartki na darmowe mleko, owoce i inne produkty spożywcze.
Jeszcze kilka lat temu takie sceny byłyby nie do pomyślenia w zamożnych, zdawałoby się, krajach zachodniej Europy. Tu głównym wyzwaniem dla Kościoła było przeciwstawienie się laicyzacji i odejściu od wiary. Ale wszystko zmienił kryzys. Teraz pomoc dla najuboższych może się okazać najskuteczniejszym sposobem odbudowy pozycji społecznej Watykanu. Widać to najlepiej w krajach południa Europy. Już połowa Hiszpanów i Greków poniżej 26. roku życia nie może znaleźć pracy. Większość z nich nie ma też prawa do zasiłków socjalnych, bo nigdy nie miało szansy na płacenie odpowiednich składek.