Konflikt na Wschodzie coraz słabiej wpływa na polski eksport. Mimo radykalnego ograniczenia dostępności rynków Rosji i Ukrainy dla polskich producentów w styczniu łączna wartość zagranicznej sprzedaży polskich firm wyniosła 13,88 mld euro i była wyższa o 1,5 proc. niż w styczniu rok wcześniej.
Ten dobry wynik to efekt rosnącej sprzedaży w krajach rozwiniętych, zwłaszcza w Unii Europejskiej. Po części to także wynik reorientacji tych eksporterów, którzy do tej pory nastawieni byli na kierunki wschodnie. – Obserwujemy, że spora grupa przedsiębiorców, którzy przed embargiem byli mocno uzależnieni od rynków wschodnich, dość szybko zareagowała zmianą kierunków eksportowych – mówi Robert Antczak, dyrektor sprzedaży produktów bankowości korporacyjnej Banku Zachodniego WBK.
Ta zmiana widoczna już była w roku ubiegłym, w którym cały eksport po wzroście r./r. o 7,8 proc. sięgnął 178,7 mld euro, mimo spadku udziału Rosji w polskiej sprzedaży zagranicznej o 1,3 pkt proc. r./r., do poziomu 2,9 proc. Dywersyfikacja kierunków powinna przynieść dalszą poprawę wyników także w roku obecnym, zwłaszcza że rośnie liczba firm nastawionych nie tylko na Europę. – Eksporterzy chętniej rozważają nawiązanie relacji z partnerami z krajów bardziej odległych, by nie uzależniać się od jednego rynku – dodaje Antczak.
Eksport ciągle spada
Na razie kierunek wschodni nie daje większych szans na poprawę w krótkim czasie. Według GUS w styczniu największy, prawie 26-procentowy, spadek miał miejsce w eksporcie do Rosji, gdzie styczniowa sprzedaż zmalała do 332,7 mln euro. Z Rosją mamy ujemny bilans wymiany – przewaga importu przekracza 614 mln euro. To jednak mniej niż w roku ubiegłym, kiedy w styczniu ujemne saldo sięgało prawie 671 mln euro. Z Ukrainą natomiast bilans jest dodatni: w styczniu wyniósł 55,3 mln euro, mimo wzrostu udziału Ukrainy w polskim imporcie (do 0,9 proc.) i spadku udziału tego kraju w polskim eksporcie (do 1,2 proc.). Po pierwszym miesiącu tego roku Ukraina zajmowała 18. miejsce na liście naszych partnerów handlowych w eksporcie oraz 24. w imporcie.
Czy jest szansa powrotu na Wschód? Na razie raczej nie, bo zwiększenie sprzedaży nie jest tylko kwestią ponownego otwarcia granic. Polski eksport do Rosji i Ukrainy kurczył się już w końcówce roku 2013, co było związane z pogorszeniem koniunktury i ograniczeniem popytu konsumpcyjnego w obu krajach. Dopiero później dały o sobie znać problemy polityczne i ich gospodarcze reperkusje. I jeśli w przypadku eksportu do Rosji głównie mówiło się o skutkach embarga na żywność, to według ekspertów Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) głównym powodem spadku naszej sprzedaży okazała się malejąca siła nabywcza Rosjan wskutek sankcji, spadku cen ropy i szybko postępującej dewaluacji rubla. – Istotne było także wstrzymanie większości projektów inwestycyjnych. Skutkiem tego był spadek popytu na nasze maszyny i urządzenia oraz środki transportu – twierdzi Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.