„Miejscowość położona jest 30 kilometrów w linii prostej od granicy polsko-białoruskiej. Utworzenie jednostki wpłynęłoby na poprawę bezpieczeństwa województwa podlaskiego i zmniejszyłoby poczucie zagrożenia wśród mieszkańców” – czytamy w interpelacji złożonej przez pięciu posłów Lewicy, której inicjatorem jest Paweł Krutul – parlamentarzysta z Podlasia, poseł sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
– Po stronie białoruskiej jest coraz więcej wojska, ostatnio Łukaszenko nagle ogłosił ćwiczenia wojskowe, chociaż zgodnie z doktryną trzeba o nich uprzedzać dużo wcześniej. W razie inwazji będziemy pierwszym dotkniętym przez nią regionem – wskazuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” poseł Krutul, który – jak mówi – przekonuje, gdzie tylko może o potrzebie militarnego wzmocnienia Podlasia.
Pomysł popiera burmistrz Jarosław Borowski i zapewnia, że Bielsk posiada odpowiednią infrastrukturę – 2,6-hektarową działkę na obrzeżach miasta, uzbrojoną, oświetloną, z prowadzącą do niej asfaltową drogą i budynkiem do adaptacji. Są na niej wiaty na sprzęt wojskowy.
Czytaj więcej
Już prawie połowę z 420-kilometrowej granicy polsko-białoruskiej patrolują Wojska Obrony Terytorialnej.
Zdaniem posłów obecność terytorialsów w Bielsku Podlaskim nie tylko sprawi, że lokalna ludność poczuje się bezpiecznej, ale i przyczyni się do rozwoju miasta, zwłaszcza że się ono wyludnia i – jak uznali specjaliści z PAN – traci „funkcje społeczno-gospodarcze” właśnie ze względu na demografię.