Wydarzeniem pierwszej części dnia na rynku walutowym, przynajmniej lokalnie, był wstępny odczyt inflacji w Polsce za lipiec. Ta okazała się niższa od oczekiwań i ukształtowała się na poziomie 4,2 proc. r/r.

Dane te odbiły się echem na rynku walutowym. Złoty zaczął się osłabiać, chociaż ciężko też mówić o jakimś znaczącym ruchu. W stosunku do dolara nasza waluta po godz. 10 traciła 0,2 proc. i ten był wyceniany na 3,97 zł. Euro drożało o 0,1 proc. do 4,29 zł. Frank zyskiwał 0,5 proc. do 4,51 zł.

- Restrykcyjne, jastrzębie nastawienie Rady Polityki Pieniężnej jest jednym z podstawowych atutów złotego. Wraz z odbiciem inflacji zaczyna jednak zmniejszać się atrakcyjność odsetkowa polskiej waluty. Realne stopy procentowe w pierwszym półroczu powróciły do wartości dodatnich, a następnie osiągnęły najwyższe pułapy od przeszło dwóch dekad. Teraz zaczynają się kurczyć. W rezultacie prognozy Cinkciarz.pl dotyczące EUR/PLN mówią o braku znaczącej przestrzeni do spadków kursu euro. Złoty powinien pozostać względnie stabilny i odporny na globalne zawirowania — wskazuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Złoty czeka na Fed. Jen w natarciu

Środowe atrakcje się jednak nie kończą. Wieczorem decyzja Fed w sprawie stóp procentowych. I chociaż rynek nie spodziewa się tutaj zmiany, to ważna będzie też komunikacja po posiedzeniu i to ona może wpłynąć na dolara i tym samym złotego.

Za nami jest już decyzja Banku Japonii, który podniósł główną stopę procentową do około 0,25 proc. Bank podał także szczegóły odnośnie do wcześniej zapowiadanego ograniczenia skali skupu aktywów„ ”BoJ ma zmniejszyć skalę miesięcznego skupu japońskich obligacji z około 5,7 bln JPY (37,4 mld dol.) w lipcu 2024 do około 3 bln JPY (19,6 mld dol.) w I kwartale 2026 r." - wskazują ekonomiści PKO BP. Wydarzenia te dały impuls do wyraźnego umocnienia jena, który jest najmocniejszą walutą o poranku.