– Ryzykiem, które pojawiło się nagle, jest koronawirus. Jego przełożenie na gospodarkę może być ogromne. Euler Hermes szacuje, że już teraz ze względu na zatrzymanie produkcji i handlu straty z tytułu eksportu towarów i usług do Chin mogą sięgać 26 mld dolarów tygodniowo. Sprzedaż samochodów w Chinach spadła o 92 proc. Liczby zaczynają robić wrażenie – mówił w czasie środowej konferencji poświęconej trendom w ubezpieczeniach Maciej Kalbus, zastępca dyrektora departamentu ryzyk kredytowych w Marsh Polska. Koronawirus szczególnie mocno bije w branże turystyczną, lotniczą, w handel i przemysł. – Nawet gdyby epidemię udało się dziś opanować, powrót do normalności potrwa dwa–trzy miesiące – uważa ekspert.
Czytaj także: Wirus osłabił światową gospodarkę

– Nie wiadomo, jak do ryzyk związanych z koronawirusem podejdą ubezpieczyciele – mówił Artur Grześkowiak, prezes zarządu Marsh Polska. Zdaniem ekspertów ubezpieczeniowych liczba niewypłacalnych firm może wzrosnąć w tym roku z 3–4, do nawet kilkunastu procent.
Koronawirus to nowe zagrożenie. Od kilku lat rosną natomiast ryzyka związane z katastrofami naturalnymi wywołanymi przez niekorzystne zmiany klimatyczne. W ostatnim roku związane z nimi straty finansowe sięgnęły 145 mld dol. w skali całego świata. Tymczasem w Polsce ubezpieczyciele nie są przygotowani na obsługę ewentualnych roszczeń związanych ze znaczącymi katastrofami naturalnymi. – Składki nie są adekwatne, nie pokrywają nawet małych szkód. Co będzie w przypadku katastrofy? – pytał Marcin Dębicki, dyrektor biura ubezpieczeń podmiotów gospodarczych w Ergo Hestii.