Sprawę rakiety Falcon 9, której fragmenty spadły na teren Polski, komentuje się głównie w kontekście problemów komunikacyjnych na linii Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) – Ministerstwo Obrony Narodowej. Choć uderzenie szczątków nie wywołało większych szkód, skutki mogły być różne. Eksperci są jednak zgodni: mimo że w polskim prawie nie ma regulacji o działalności kosmicznej, ewentualni poszkodowani mogliby ubiegać się o odszkodowania na mocy przepisów międzynarodowych.
Czytaj więcej
Był problem komunikacyjny z Polską Agencją Kosmiczną, która nie przekazała nam tych informacji wcześniej - mówił w rozmowie z TVN24 wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
Sprawa rakiety Falcon 9 i odszkodowania na mocy prawa kosmicznego. Jeśli obejdzie się bez szkód, trzeba tylko „posprzątać”
Jak tłumaczy Maciej Blacha, prawnik z Kancelarii JCJK, konwencja o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne stanowi, że odpowiedzialność tę ponosi państwo wynoszące dany obiekt. Podobnie jak w przypadku, kiedy skutkuje to czyjąś śmiercią lub kalectwem, choć wtedy w grę wchodzić mogą też przepisy międzynarodowego prawa karnego.
– Moim zdaniem MON nie zareagował prawidłowo na informację o upadku Falcona. Choć oczywiście szkody mogły być duże, to w zasadzie nie ma możliwości, aby przewidzieć, czy i kiedy szczątki takiego obiektu spadną na nasz kraj – ocenia specjalista.
Doktor Mariusz T. Kłoda z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, ekspert ze Stowarzyszenia Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego (PSPA), podkreśla, że w przypadku upadku takiego jak ten Falcona 9, działania ograniczają się do zwrócenia części. Tak stanowią międzynarodowe umowy podpisane przez Polskę i USA.