UTK zakłada cztery możliwe scenariusze. Ten najbardziej pesymistyczny przewiduje zmniejszenie liczby podróżnych w listopadzie i grudniu w stopniu podobnym do spadków w kwietniu oraz w maju. Z kolei najbardziej optymistyczny zakłada wyhamowanie tendencji spadkowej do października. Wartości spadków dla całego roku w stosunku do 2019 r. wyniosły odpowiednio od blisko 29 proc. w wariancie optymistycznym do ponad 38 proc. w najgorszej opcji.
Dramatycznie rosnąca w ostatnich dniach liczba zakażeń i brak perspektyw na poprawę sytuacji wskazują, że obawy przed zakażeniem się w transporcie zbiorowym mogą teraz wrócić ze zdwojoną siłą. A to przemawiałoby za najbardziej pesymistycznym scenariuszem. Pomimo faktu, że w ostatnich kilku miesiącach pasażerów przybywało: od 6 mln w kwietniu do 20 mln w sierpniu.
Czytaj także: Kolej magnetyczna wraca na niemieckie tory
Poziom spadków frekwencji będzie się różnił w zależności od rodzaju przewoźnika. Należy przypuszczać, że pociągi podmiejskie i regionalne stracą znacznie mniej pasażerów niż przewoźnicy dalekobieżni. W najgorszej sytuacji może więc znaleźć się PKP Intercity. Gdy pandemia zaczynała się w Polsce rozwijać, w pociągach spółki na przełomie marca i kwietnia średni spadek rezerwacji sięgnął 91 proc. Efektem braku podróżnych było odwołanie ok. 60 proc. pociągów i skrócenie trasy kolejnych 8 proc. Choć na razie nikt jeszcze nie spodziewa się całkowitego zakazu przemieszczania się, jak wiosną, to nie można go wykluczyć. Pewne za to jest trwałe zmniejszenie liczby podróży biznesowych ze względu na coraz szersze wprowadzanie przez firmy pracy zdalnej oraz radykalne ograniczenie wyjazdów delegacyjnych na rzecz wirtualnych spotkań i telekonferencji. W obawie przed rosnącym zagrożeniem Covid także podróżujący w celach prywatnych będą znacznie chętniej wybierać samochód, jako najbardziej bezpieczny, niż pociąg.
Wyzwaniem dla przewoźników w narastającej drugiej fali koronawirusa kolejowych będzie zapewnienie minimum bezpieczeństwa podróżnym. Spektakularną wpadkę zaliczyło pod tym względem Intercity: jej przestarzały system rezerwacyjny stłacza podróżnych w 2-3 wagonach, gdy pozostałe jadą puste. Dopiero trzy dni temu spółka poinformowała, że zmienia algorytm przydzielania miejsc, dzięki czemu pasażerowie będą rozmieszczani w miarę równomiernie we wszystkich wagonach. Ale zmiany będą w pełni widoczne dopiero w drugiej połowie października.