Wyniki 51. międzynarodowego salonu we Francji potwierdziły dobrą sytuację sektora lotniczego. Dwa lata wcześniej Airbus sprzedał samoloty za 39,3 mld dolarów, Boeing za 38 mld. Tym razem klienci kupowali przede wszystkim nowsze wersje, które dopiero pojawią się na rynku w najbliższych latach, z bardziej ekonomicznymi silnikami.
Dwaj najwięksi na świecie producenci walczyli zaciekle, większą wagę do statystyk przywiązują Europejczycy, Amerykanie mniej i tłumaczą, że liczy się wynik całego roku, a nie kilku dni na salonie. Tym niemniej pierwszego dnia ruszyła prawdziwa lawina zamówień w Airbusie: w ciągu kilku godzin sprzedał 146 samolotów za 25 mln dolarów cenach katalogowych (bez zwyczajowych rabatów przyznawanych później).
I tak amerykańska firma leasingowa GECAS zadatkowała kupno 60 A320neo o wartości 6,37 mld dolarów, Air Lease 8 sztuk za 700 mln, saudyjski przewoźnik SAA został premierowym klientem regionalnej wersji A330-300, zamówił też 20 sztuk A320neo plus 30 klasycznych A320ceo za ok. 8 mld dolarów. Indonezyjska Garuda podpisała list intencyjny na 30 kompozytowych A350 za 8 mld dolarów.
Boeing zaczął salon skromniej. Wartość jego kontraktów pierwszego dnia wyniosła „tylko" 4,8 mld dolarów za m.in. 14 B777 w tym 4 w wersji cargo dla Qatar Airways, 30 dreamlinerów i 30 B737 MAX dla Garudy, pięć B777 cargo dla linii z Tajwanu.
Rewanż Boeinga
Drugiego dnia salonu sytuacja odwróciła się na korzyść Boeinga. Koncern z USA nie nadążał z informowaniem o kolejnych zakupach samolotów średniego zasięgu B737 MAX. Firma leasingowa AerCap z Holandii zaczęła kupując z zadatkiem 100 B737 MAX-8 o wartości 10,7 mld dolarów, podobna firma z Japonii kupiła 10 MAX za 1,06 mld i dwa 737 obecnej generacji. Koncern z Seattle otrzymał wstępne zamówienia na 130 737 MAX od Korean Air (50 + opcja na 20), od chińskiej low-cost Ruili (30), firmy leasingowej z Chin (30) i indonezyjskiej Sriwijajya (20). Wartość potwierdzonych kontraktów wyniosła 16,7 mld.