Firmy transportowe toną w długach i tną inwestycje

Polski monopol w europejskim transporcie drogowym zaczyna podupadać. Zagraniczna konkurencja coraz mocniej depcze po piętach rodzimym przewoźnikom.

Publikacja: 31.07.2024 04:30

Firmy transportowe toną w długach i tną inwestycje

Foto: Adobe Stock

Pogarsza się już i tak bardzo kiepska kondycja polskiej branży transportowej. Widać to nie tylko po wzroście zadłużenia firm i coraz większych opóźnieniach w płatnościach, ale także w kulejących inwestycjach w odbudowę flot pojazdów. Z opublikowanych we wtorek danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA wynika, że gdy sprzedaż ciężarówek na unijnych rynkach mocno wzrosła, w Polsce rejestracje nowych pojazdów wyhamowały.

Przykładem są ciężarówki powyżej 16 ton, używane w transporcie międzynarodowym. ACEA podaje, że w pierwszej połowie 2024 r. w Polsce zarejestrowano niewiele ponad 13,7 tys. nowych tego rodzaju pojazdów, co w porównaniu z ubiegłym rokiem oznacza spadek o niemal 12 proc. Tymczasem ich łączna sprzedaż na wszystkich unijnych rynkach zdołała się utrzymać na ubiegłorocznym poziomie, a nawet minimalnie – o 0,3 proc. – wzrosła.

Lider w transporcie drogowym zaczyna tracić siły

W przypadku średniej wielkości samochodów ciężarowych także plasujemy się daleko poza średnią unijną. Polskie firmy zainwestowały w niespełna 1,8 tys. takich ciężarówek, co daje skromny roczny wzrost na poziomie 4 proc. Ale dla całego rynku UE jest on przeszło czterokrotnie wyższy i przekracza 18,2 proc. Podobnie wyglądają proporcje sprzedaży samochodów dostawczych: gdy unijny rynek notuje 15-procentowy wzrost ich rejestracji, w Polsce jest on zaledwie 4,3-procentowy. Zarazem dane ACEA pokazują, że polskim przewoźnikom w transporcie międzynarodowym coraz szybciej rośnie konkurencja: o 12,2 proc. zwiększyli zakupy ciągników samochodowych tańsi od polskich przewoźnicy z Rumunii.

Czytaj więcej

Umowa transportowa z Ukrainą przedłużona. Co się zmieni?

Choć polskie firmy są liderem w transporcie drogowym na terenie Unii Europejskiej z blisko 20-procentowym udziałem w rynku i największą flotą pojazdów, ich dotychczasowa pozycja słabnie. Z jednej strony przyczynia się do tego skomplikowana sytuacja gospodarcza w Europie. Widać to m.in. na przykładzie Niemiec, gdzie spadek produkcji i popytu bezpośrednio przekłada się na polskich przewoźników. Do tego dochodzi także krajowe spowolnienie w produkcji i handlu, co prowadzi do zmniejszenia liczby zleceń oraz spadku stawek za przewozy. Według danych Transport Intelligence, z powodu wzrostu kosztów i osłabienia popytu około 84 proc. firm transportowych odczuwa większą presję na marże.

Rozpycha się nieuczciwa konkurencja ze Wschodu

Firmy transportowe muszą także stawiać czoła coraz większej konkurencji, obniżającej stawki rynkowe. Problemem są m.in. przewoźnicy zza wschodniej granicy oskarżani przez polskich o nieuczciwą konkurencję. Chodzi tu m.in. o niższe koszty działalności, wjazd do Polski z dużymi zapasami tańszego paliwa czy zwolnienie z obowiązku pozyskiwania zezwoleń. W rezultacie gdy polskim przewoźnikom rosną koszty i zarazem kurczy się portfel zleceń, coraz większym zagrożeniem jest rozkręcająca się spirala długów.

Jak podał BIG InfoMonitor, już w ubiegłym roku zaległości sektora transportu i logistyki z tytułu niezapłaconych faktur i rat kredytów należały do najszybciej rosnących. Przy ogólnym wzroście na rynku o 6 proc. ich wartość podwyższyła się o 18 proc., do niemal 3,1 mld zł. W drugim kwartale 2024 r. ponad połowa przedsiębiorstw transportowych odnotowała opóźnienia w płatnościach o 30 dni, a 48 proc. o co najmniej 60 dni. Niespłacone w terminie zadłużenie firm z tego sektora widoczne w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie BIK sięgnęło 3,2 mld zł i stało się udziałem ponad 37 tys. podmiotów. To zaś oznacza, że już prawie co dziesiąta firma transportowa ma poważne kłopoty finansowe.

Tu się najdłużej czeka na pieniądze

Wzrost zadłużenia branży pokazują także statystyki Krajowego Rejestru Długów (KRD). W pierwszej połowie roku wartość przeterminowanych zobowiązań sektora transportu, spedycji i logistyki (TSL) wynosiła 1,3 mld zł. Od swoich dłużników musi on odzyskać ponad 560 mln zł. Do tego dochodzą pieniądze zamrożone w fakturach z odroczonym terminem płatności, bo w żadnej innej branży nie czeka się tak długo na zapłatę.

Według KRD zadłużonych jest ponad 29 tys. przedsiębiorców, z których ponad 20 tys. stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze. Statystycznie jeden dłużnik z branży TSL jest winien blisko 46 tys. zł.  Z analizy wiarygodności płatniczej, jakiej Krajowy Rejestr Długów poddał wszystkie firmy działające w branży TSL, wynika, że aż 13 proc. z nich cechuje wysokie ryzyko transakcyjne – komentował w połowie maja Adam Łącki, prezes KRD.

Branża transportowa ma kluczowe znaczenie w polskiej gospodarce. Odpowiada za 7 proc. polskiego PKB oraz 6,5 proc. zatrudnienia. Dlatego jej słabnąca kondycja tym bardziej niepokoi. Według danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w ubiegłym roku 527 firm z branży TSL ogłosiło upadłość bądź restrukturyzację. Na koniec pierwszego kwartału tego roku odnotowano 183 takie niewypłacalności.

Będzie bieda, jeśli rząd nie pomoże

Jak podaje specjalizująca się w usługach windykacyjnych i prawnych dla sektora transportu firma Transcasch, przewoźnicy otwarcie apelują o wsparcie państwa, a wśród postulatów znalazły się między innymi dopłaty do nowych tachografów czy wsparcie w elektryfikacji flot. – Jedną z najnowszych propozycji rządowych jest czasowy zakaz rejestracji nowych firm z sektora transportu, by zapobiec kolejnym bankructwom. Szanse na jego wdrożenie są niewielkie, ale pojawienie się takiej propozycji pokazuje, w jak trudnym położeniu znalazła się branża – zwraca uwagę Jakub Gwiazdowski, ekspert Transcash.

Na początku czerwca dwie największe organizacje sektora – Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) oraz Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) – podjęły kolejną wspólną akcję w ramach kampanii na rzecz obrony transportu drogowego. Alarmowały, że ponad 60 proc. przewoźników redukuje zatrudnienie i flotę lub zamierza to zrobić w najbliższych miesiącach. Na ulicach Warszawy pojawiły się lawety z nagłośnieniem, mające zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację przewoźników i skłonić rządzących do bardziej energicznego działania.

Tymczasem na horyzoncie widać już kolejne problemy. W przewoźników może uderzyć zapowiadane przez rząd poszerzenie sieci płatnych dróg. Będzie dotyczyć pojazdów pow. 3,5 t, które będą płacić za autostrady i drogi ekspresowe oddane do użytku po 2017 r. To ponad 1400 km nowych płatnych odcinków. Projekt rozporządzenia ma trafić pod obrady rządu w III kwartale tego roku.

Obecnie opłata elektroniczna jest pobierana na ok. 3660 km dróg krajowych. Pieniądze trafiają do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są inwestycje w rozwój infrastruktury drogowej.

Pogarsza się już i tak bardzo kiepska kondycja polskiej branży transportowej. Widać to nie tylko po wzroście zadłużenia firm i coraz większych opóźnieniach w płatnościach, ale także w kulejących inwestycjach w odbudowę flot pojazdów. Z opublikowanych we wtorek danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA wynika, że gdy sprzedaż ciężarówek na unijnych rynkach mocno wzrosła, w Polsce rejestracje nowych pojazdów wyhamowały.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
EASA: wszystkie airbusy A350-1000 do kontroli
Transport
Części bardziej cenne, niż cały samolot Ural Airlines
Transport
Wizerunkowy problem Airbusa. Przez ogień w silniku Rolls-Royce'a
Transport
Piotr Wyborski, PKP PLK: Do 17 mld zł rocznie będzie wydawać kolej na inwestycje w infrastrukturę
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Transport
LOT w trójce zainteresowanych przejęciem czeskich linii lotniczych Smartwings
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki