Z dnia na dzień co najmniej kilka tysięcy kierowców taksówek zostało odciętych od zawodu. Chodzi o świadczących usługi przez aplikację obcokrajowców, którzy stanowili o sile takich firm w Polsce, jak Bolt, FreeNow czy Uber. W poniedziałek zaczęły obowiązywać przepisy nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, które z rynku przewozu osób wykluczyły kierowców nieposiadających polskiego prawa jazdy, ale także tych, którzy w naszym kraju przebywają krócej niż 185 dni.
Czytaj więcej
Przepisy odsunęły od pracy nawet jedną czwartą zagranicznych kierowców. Pasażerowie muszą uzbroić...
Skala chaosu jest potężna. Jak się dowiedzieliśmy, operatorzy platform łączących pasażerów z taksówkarzami w niedzielę do późnych godzin nocnych wyłączali z systemu kierowców niespełniających nowych wymogów. W efekcie od poniedziałku z floty Bolta usunięto ponad jedną czwartą dotychczasowych partnerów. FreeNow zubożał o blisko 15 proc. osób, z którymi do tej pory współpracował. Z kolei z Ubera – od momentu wejścia w życie przepisów – odeszło już blisko dwóch na dziesięciu kierowców. A to dopiero początek. Pasażerów może czekać prawdziwy armagedon.
– Spodziewamy się, że liczba ta będzie rosnąć z każdym tygodniem weryfikacji – mówi nam Marcin Moczyróg, dyrektor generalny Ubera na Europę Środkowo-Wschodnią.
Na taksówkę trzeba czekać dłużej. Będzie też drożej
Jak podkreśla, wpływ opuszczenia platformy przez kierowców już jest widoczny dla klientów. – Już pierwszego dnia po wejściu w życie przepisów zaobserwowaliśmy 35-proc. wzrost czasu oczekiwania, a 20 proc. przejazdów zostało anulowanych z uwagi na zbyt długą zwłokę – relacjonuje Moczyróg. Pasażerowie najdłużej czekali na przejazd w Katowicach i Łodzi. Ale będzie tylko gorzej. Jak twierdzi Krzysztof Kowalski, prezes firmy Eternis (największy partner flotowy platform przewozowych), teraz wchodzimy w martwy okres w branży, gdy zamówień jest mniej, ale po wakacjach nastąpi sezonowy boom na taksówki, a wówczas czeka nas paraliż.