W jeden dzień zniknęły tysiące kierowców taxi

Pasażerowie muszą uzbroić się w cierpliwość. Od poniedziałku na taksówkę trzeba czekać dłużej, a i do portfela będzie trzeba sięgnąć głębiej. Wszystko przez nowe przepisy.

Aktualizacja: 19.06.2024 06:08 Publikacja: 19.06.2024 04:30

Aplikacje świadczące usługi przewozu osób odcięły od zleceń sporą część kierowców. To efekt nowych r

Aplikacje świadczące usługi przewozu osób odcięły od zleceń sporą część kierowców. To efekt nowych regulacji. Wyłamał się jednak Uber, który powołuje się na własną interpretację przepisów

Foto: shutterstock

Z dnia na dzień co najmniej kilka tysięcy kierowców taksówek zostało odciętych od zawodu. Chodzi o świadczących usługi przez aplikację obcokrajowców, którzy stanowili o sile takich firm w Polsce, jak Bolt, FreeNow czy Uber. W poniedziałek zaczęły obowiązywać przepisy nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, które z rynku przewozu osób wykluczyły kierowców nieposiadających polskiego prawa jazdy, ale także tych, którzy w naszym kraju przebywają krócej niż 185 dni.

Czytaj więcej

Paraliż dopadł taxi w Polsce. Nowe przepisy wywróciły rynek

Skala chaosu jest potężna. Jak się dowiedzieliśmy, operatorzy platform łączących pasażerów z taksówkarzami w niedzielę do późnych godzin nocnych wyłączali z systemu kierowców niespełniających nowych wymogów. W efekcie od poniedziałku z floty Bolta usunięto ponad jedną czwartą dotychczasowych partnerów. FreeNow zubożał o blisko 15 proc. osób, z którymi do tej pory współpracował. Z kolei z Ubera – od momentu wejścia w życie przepisów – odeszło już blisko dwóch na dziesięciu kierowców. A to dopiero początek. Pasażerów może czekać prawdziwy armagedon.

– Spodziewamy się, że liczba ta będzie rosnąć z każdym tygodniem weryfikacji – mówi nam Marcin Moczyróg, dyrektor generalny Ubera na Europę Środkowo-Wschodnią.

Na taksówkę trzeba czekać dłużej. Będzie też drożej

Jak podkreśla, wpływ opuszczenia platformy przez kierowców już jest widoczny dla klientów. – Już pierwszego dnia po wejściu w życie przepisów zaobserwowaliśmy 35-proc. wzrost czasu oczekiwania, a 20 proc. przejazdów zostało anulowanych z uwagi na zbyt długą zwłokę – relacjonuje Moczyróg. Pasażerowie najdłużej czekali na przejazd w Katowicach i Łodzi. Ale będzie tylko gorzej. Jak twierdzi Krzysztof Kowalski, prezes firmy Eternis (największy partner flotowy platform przewozowych), teraz wchodzimy w martwy okres w branży, gdy zamówień jest mniej, ale po wakacjach nastąpi sezonowy boom na taksówki, a wówczas czeka nas paraliż.

– Jesienią przyjdzie fala zamówień kursów, ale przy deficycie kierowców nie da się odpowiedzieć na ten skok popytu – alarmuje Kowalski.

Prezes Eternisu ostrzega, że rynek zamawianych przez aplikację usług przewozu osób z roku na rok rośnie. – Potrzeba będzie zatem więcej kierowców. Tyle że na rynku będzie ich teraz zdecydowanie mniej – zaznacza.

Czytaj więcej

Biznes czeka niecierpliwie na rządową strategię migracyjną Polski

Według niego idea nowelizacji przepisów jest słuszna, bo ma zwiększyć bezpieczeństwo. Jednakże wyeliminowanie tysięcy kierowców, nawet mających polskie prawo jazdy, ale przebywających w naszym kraju krócej niż pół roku, to problem. Charakterystyką tej branży jest bowiem to, że pracują w niej osoby dopiero przybywające do kraju, szukające tu zatrudnienia. Jazdę na taksówce traktują jako zajęcie tymczasowe.

Przewoźnicy uspokajają klientów

Krzysztof Urban, szef FreeNow w Polsce, zapewnia, że firma zrobi wszystko, by skutki nowych przepisów nie były odczuwalne dla pasażerów. Zadanie jest jednak trudne. – Po pierwszej dobie obowiązywania tego przepisu możemy stwierdzić, że dostępność kierowców FreeNow dla pasażerów jest na dobrym poziomie. Wyzwaniem może być natomiast okres powakacyjny, który zwykle wiąże się ze wzmożonym popytem. Oceny tych skutków będzie można dokonać po pewnym czasie, bo są związane z sezonowością popytu, ale także z tym, w jakim stopniu pozostałe platformy dostosowały się do nowych przepisów – zaznacza Krzysztof Urban.

A chodzi o Ubera, który się wyłamał i nie respektuje wymogów nowelizacji. Dlaczego? Amerykański koncern twierdzi, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. – Od 17 czerwca uniemożliwiliśmy wszystkim nowym kierowcom bez polskiego prawa jazdy dołączanie do platformy. Jednocześnie, zgodnie z przepisami wprowadzającymi obowiązki dotyczące polskich praw jazdy, rozpoczęliśmy weryfikację kierowców pod kątem posiadania odpowiednich dokumentów – mówi nam Marcin Moczyróg, dyrektor generalny Ubera na Europę Środkowo-Wschodnią.

Dotychczas zarejestrowani na platformie kierowcy jeżdżą jednak nadal.

Uber przeprowadził konsultacje prawne „ukierunkowane na pełne zrozumienie obowiązków w tym zakresie”. Interpretacja ta miała wskazać, że dotychczasowi partnerzy zarejestrowani na platformie mogą dalej, przez okres przejściowy trzech miesięcy, świadczyć usługi. Firma zresztą wysyła kierowcom informacje, że mają czas na spełnienie ustawowych wymogów do 17 września.

Z dnia na dzień co najmniej kilka tysięcy kierowców taksówek zostało odciętych od zawodu. Chodzi o świadczących usługi przez aplikację obcokrajowców, którzy stanowili o sile takich firm w Polsce, jak Bolt, FreeNow czy Uber. W poniedziałek zaczęły obowiązywać przepisy nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, które z rynku przewozu osób wykluczyły kierowców nieposiadających polskiego prawa jazdy, ale także tych, którzy w naszym kraju przebywają krócej niż 185 dni.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Rusza strefa czystego transportu w stolicy. Przybędzie zakazów
Transport
Boeing ukarany za udostępnienie mediom informacji z dochodzenia
Transport
Były zarząd PKP Cargo bez absolutorium. Akcjonariusze negatywnie ocenili byłego prezesa
Transport
Miały być igrzyska bez strajków. Lotniska w Paryżu z palącymi problemami
Transport
Odżyła szara strefa taxi. Kierowcy bez polskiego prawa jazdy ignorują przepisy
Materiał Promocyjny
4 miliony na urodziny