Najpierw raport Najwyższej Izby Kontroli, a w miniony weekend seria awaryjnych automatycznych zatrzymań pociągów wywołanych sygnałem radiowym (radio-stop) sprawiają, że w okresie przedwyborczym nie cichnie temat opóźnień w budowie w Polsce unijnego systemu łączności dla kolei – ERMTS/GSM-R. Jego stworzenie PKP PLK zleciły konsorcjum Nokii z udziałem trzech grup kapitałowych notowanych na warszawskiej giełdzie.
System ma odegrać ważną rolę i kosztować minimum 2,79 mld zł (trwają mediacje). Nic dziwnego zatem, że stał się ważną częścią raportu przygotowanego na zlecenie operatora infrastruktury telekomunikacyjnej Cellnex przez firmę TOR Zespół Doradców Gospodarczych. TOR uważa m.in., że państwu potrzebna jest ambitna wizja. Wizja, która umożliwiłaby bezpieczne korzystanie z samochodów autonomicznych, które wymagają stałego dostępu do internetu i pociągów bez maszynistów, jak te, które jeździły podczas mundialu w Katarze. Autorzy raportu zalecają państwu dbałość o satysfakcję pasażerów i myślenie o następcy GSM-R.
Czytaj więcej
Pociągi coraz częściej wykolejają się, wjeżdżają na zły tor, teraz nawet zatrzymują bez powodu. PKP przestaje panować nad organizacją ruchu pociągów.
Mniejsze ryzyko
O tym, że Polska ma opóźnienie w budowie i wdrożeniu nowoczesnego systemu łączności dla kolei, którego używać powinni przewoźnicy we wszystkich krajach Unii Europejskiej, wiadomo nie od dziś. To, jakie system ten może mieć znaczenie, w miniony weekend pokazały przypadki zatrzymań pociągów w woj. pomorskim, Białymstoku, Gdyni i Wrocławiu przez postronne osoby generujące sygnał radiowy nazywany radio-stop.