Szefowa pokładu szybko skorygowała ją informując, że lądowanie będzie w Tel Awiwie. Eddie Wilson, dyrektor generalny Ryanaira tłumaczył potem grupie aktywistów z Simon Wiesental Center, że błąd był niezamierzony i niewinny. Przyznał, że nie potrafi go wytłumaczyć, natomiast Izrael jest ważnym partnerem Ryanaira. Ale część pasażerów była oburzona. Dali temu wyraz protestując po wylądowaniu.
Szef operacyjny Ryanaira nie ukrywał, że ze swojej strony był w 100 procentach usatysfakcjonowany wyjaśnieniami stewardesy, która bez złych intencji popełniła błąd. I, że nie było w tym jakiegokolwiek podtekstu politycznego. - Po tym, jak wyjaśniono, że był to błąd, a kolejny korygujący komunikat został wygłoszony po angielsku i włosku, część pasażerów nadal zachowywała się agresywnie i to do tego stopnia, że na płycie po wylądowaniu czekała na nich policja - mówił Eddie Wilson.