Obok tańszych biletów podróżnych do pociągów jeszcze skuteczniej przyciągałaby lepsza organizacja funkcjonowania kolei. – W konkurencyjności między koleją a pociągami problemem jest nie tylko cena, ale brak połączeń lub obawa, że pociąg się spóźni – mówi Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. Jego zdaniem obniżka cen biletów nie jest tu krytycznym elementem. Eksperci branży wskazują na małą liczbę pociągów, fatalną organizację prac remontowych na torach dezorganizujących ruch, niepotrzebne inwestycje pochłaniające setki milionów złotych, mogących np. wesprzeć wymianę taboru. A także brak otwarcia rynku. – Na torach potrzebna jest konkurencja – podkreśla Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego, były członek zarządu PKP SA.
Szukanie pieniędzy
Na przygotowane przez rządzących pod nadchodzące wybory plany zniesienia opłat na autostradach opozycja odpowiedziała pomysłem na obniżenie cen biletów kolejowych. Jednak złożony przez posłów Koalicji Obywatelskiej projekt ustawy zakładający zerowy VAT na bilety i zaprzestanie pobierania opłaty za dostęp do torów miałby obciążyć kosztami 2,6 mld zł finansujący modernizację linii Fundusz Kolejowy. A jest on tak słaby, że dwie branżowe organizacje: Railway Business Forum oraz Izba Gospodarcza Transportu Lądowego, dopiero co wystąpiły z projektem radykalnego zwiększenia – z niespełna 20 proc. do 48 proc. – wpływającej do Funduszu części opłaty paliwowej.
Czytaj więcej
Zakaz wyprzedzania dla ciężarówek utrudni pracę transportu i nie przyniesie nic dobrego gospodarce.
Tymczasem sposobów na zdobycie środków rekompensujących obniżkę cen biletów ma być znacznie więcej. – Szukałbym pieniędzy wszędzie tam, gdzie rzetelne analizy nie uzasadniają budowy infrastruktury o określonych parametrach. Jak w dziwnych pomysłach Kolei Plus, aby budować linię za przeszło miliard złotych dla przewożenia w ciągu doby jedynie 200–300 osób, albo 200-metrowych przystanków gdzieś w lesie, z których w praktyce korzystają tylko grzybiarze – mówi Piotr Malepszak, ekspert ds. infrastruktury.