Potężne opóźnienia pociągów, składy na niewłaściwym torze, kilkanaście relacji odwołanych, a część skróconych, do tego jeszcze brak informacji dla pasażerów – chaos, jaki zapanował na warszawskim węźle kolejowym po niedzielnej zmianie rozkładu jazdy, rozwścieczył podróżnych i postawił pod ścianą PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK). Ta państwowa spółka zarządzająca infrastrukturą, obracająca dziesiątkami miliardów złotych na inwestycje torowe i organizująca w całej Polsce ruch pociągów, na początku tygodnia straciła panowanie nad sytuacją.
O ile w niedzielę jeszcze nie było problemów, o tyle w poniedziałek nawarstwiały się błyskawicznie. Kompromitacją zakończyła się inauguracja przejazdów nową linią Szybkiej Kolei Miejskiej z Piaseczna do Warszawy, bo pociąg został skierowany na niewłaściwy tor. Opóźnione zostały 94 pociągi Kolei Mazowieckich przejeżdżające przez Warszawę Zachodnią, a we wtorek sytuacja jeszcze się pogorszyła. PLK postanowiły więc przeciąć gordyjski węzeł i sięgnęły po siekierę: w środę bez konsultacji z przewoźnikami, odwołanych zostało 16 pociągów Kolei Mazowieckich (KM), dla siedmiu składów skrócono relacje, odwołano także osiem pociągów SKM pomiędzy Piasecznem a Warszawą.
Czytaj więcej
PKP Polskie Linie Kolejowe dokonały – kilka dni po wprowadzeniu korekty w rozkładzie jazdy – cięć w kursowaniu pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej oraz Kolei Mazowieckich na terenie aglomeracji warszawskiej.
Możliwe kary dla PLK
Na zarzuty KM i SKM o usuwanie z rozkładu ich pociągów bez konsultacji PLK odpowiedziały atakiem: to adwersarze mają być winni chaosu. – Nasze doświadczenie kazało nam zwrócić uwagę przewoźnikom, że liczba zaplanowanych pociągów jest zbyt duża. Niekompetencja przewoźników spowodowała, że nasze sugestie zostały pominięte – oświadczył na brefingu z dziennikarzami wiceprezes PLK Mirosław Skubiszyński.
Takie postawienie sprawy oburzyło zarówno przewoźników, jak i władze miasta. Zwłaszcza że PLK usiłuje zrzucić część winy za chaos także na warszawski samorząd. Zaskoczeni stanowiskiem PLK są też eksperci. – Nie można mieć pretensji do przewoźników, że chcą wozić ludzi – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR i szef Railway Business Forum.