Na początku tego roku wzrosła w Polsce ilość przewożonych koleją towarów. W ocenie czołowego gracza na tym rynku to dobry znak, wskazujący, że i cały ten rok może być lepszy niż ubiegły. – Na razie popyt na usługi przewozowe jest więc wysoki, ale muszą na pewno budzić niepokój informacje o tym, że w niektórych branżach gospodarki może dojść do ograniczenia produkcji, inwestycji. To mogłoby za jakiś czas spowodować osłabienie koniunktury na kolei – uważa Dariusz Seliga, prezes PKP Cargo.
Przewozy z i do Ukrainy
Grupa będzie m.in. dążyć do zwiększenia przewozów z i do Ukrainy. Pomocne w realizacji tego celu będą doświadczenia zdobyte w ubiegłym roku. Wówczas z jednej strony gwałtownie spadły przewozy towarów z Rosji i Białorusi oraz ograniczony został ruch pociągów z Chin, a z drugiej gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na transport na linii Polska–Ukraina. – Ukraina przez wiele poprzednich lat była kierunkiem mało wykorzystywanym przez transport kolejowy i nagle, niemal z dnia na dzień, szlaki do Dorohuska czy Medyki zaczęły przeżywać oblężenie, na co tamtejsze terminale nie były gotowe. Udało nam się opanować ten potok ładunków i myślę, że w tym roku transporty ładunków z i do Ukrainy będą obsługiwane jeszcze sprawniej i w jeszcze większej masie – mówi Seliga.
Czytaj więcej
Do końca 2023 r. ma powstać linia kolejowa według europejskiego rozstawu szyn, pozwalająca bezpośrednio dojechać z Warszawy do Lwowa. Potem następne odcinki: także w kierunku na Kijów.
Głównym tegorocznym celem będzie jednak utrzymanie PKP Cargo w dobrej kondycji ekonomicznej, co ma się wiązać z wypracowaniem zysków. Grupa chce być rentowna, co przy jednoczesnym wzroście przewozów ma stanowić fundament umożliwiający dynamiczny rozwój w kolejnych latach. Czy to się uda, będzie zależało w dużej mierze od wartości stawek pobieranych za świadczone usługi. Na razie utrzymują się na poziomie z końca ubiegłego roku.