Do Rosji można dolecieć. Ale coraz trudniej, drożej i dłużej

Po zamknięciu amerykańskiej przestrzeni powietrznej dla rosyjskiego lotnictwa samolotom Aeroflotu i S7 pozostały rejsy do Turcji, Chin, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru i stamtąd dalej w świat.

Publikacja: 02.03.2022 13:27

Do Rosji można dolecieć. Ale coraz trudniej, drożej i dłużej

Foto: Bloomberg

W sieci jest mnóstwo relacji pasażerów, którzy próbowali się w końcu ostatniego tygodnia dostać do Moskwy i St Petersburga. Ci, którym po wielu perturbacjach się udało, teraz zastanawiają się, czy rzeczywiście była to dobra decyzja, bo nie są pewni, czy uda im się stamtąd wylecieć. Turkish Airlines, Emirates i Qatar Airways nadal latają na rosyjskie lotniska. Ale gdybyśmy chcieli skorzystać z ich połączeń i lecieć do Moskwy, to trzeba się liczyć z dużymi wydatkami. Np. bilet powrotny Qatar Airways z Warszawy w klasie ekonomicznej na najbliższy poniedziałek, 7 marca i z powrotem po 10 dniach, to wydatek 12,9 tysiąca złotych.

Z opóźnieniami dolatują na rosyjskie lotniska samoloty wykonujące rejsy na trasach wewnętrznych, a tylko na lotnisku w St Petersburgu odwołanych zostało we środę, 2 marca 15 lotów wewnętrznych i oczywiście wszystkie z krajów UE. Z lotniska w Symferopolu na Krymie nie wystartował ani nie wylądował dzisiaj ani jeden samolot.

Zamknięcie przed rosyjskimi przewoźnikami amerykańskiego nieba natychmiast spowodowało przekierowanie rejsów przewoźników z USA. Jeszcze do wtorku, 1 marca United Airlines, United Parcel Service już nie latają nad Syberią ani nad Białorusią. Przeloty na tym krajem UE zamknęła w maju 2021 po uprowadzeniu przez białoruskie myśliwce samolotu Ryanaira, Amerykanie tego nie zrobili.

Wydłużyły się także rejsy na trasie Europa-Azja. Przed zamknięciem rosyjskiej przestrzeni powietrznej trwały one średnio 9 godzin i 40 minut. Teraz są dłuższe, zależnie od portu, z którego startują i gdzie lądują o 2-10 procent. LOT z Warszawy do Seulu z lądowaniem w Budapeszcie leci o 15-20 minut dłużej. Po cenach i dostępności miejsc widać, że ta trasa jest obłożona.

Kłopoty mają rosyjscy oligarchowie, nawet ci z dwoma paszportami zdążyli wyprowadzić z Rosji swoje samoloty. — Nie ma dzisiaj żadnego znaczenia, czy mają obywatelstwo któregoś z krajów UE, czy też tylko rosyjskie. Wszystkich ich dotkną nasze ograniczenia. Sankcje powodują, że żaden Rosjanin ani rosyjska firma nie może wynająć czy kupić samolotu, który mógłby swobodnie wlecieć w przestrzeń powietrzą UE, wylecieć z terytorium Wspólnoty, czy też przelecieć nad naszymi krajami. Takie zasady teraz obowiązują — mówił Bloombergowi anonimowo przedstawiciel Komisji Europejskiej.

Czytaj więcej

Turyści z Rosji utknęli w Bułgarii i na Karaibach

Furorę w sieci robi teraz 19-letni Amerykanin, Jack Sweeney, student IT na University Of Central Florida, który wcześniej bardzo zdenerwował Elona Muska, bo śledził trasy jego samolotu, a najbogatszy człowiek świata oferował mu 50 tysięcy dolarów, aby usunął jego SpaceX ze swojego konta. Teraz nastolatek stworzył na Twitterze stronę Oligarch Jets, na której pokazuje, jak poruszają się samoloty należące do oligarchów, w tym Romana Abramowicza, Władimira Potanina i magnata stalowego Aleksandra Abramowa. Według jego informacji maszyna Abramowicza wystartowała przed południem we środę ze Stambułu i wylądowała w Ankarze, a innego z grupy najbogatszych Rosjan, Arkadija Rotenberga godzinę wcześniej wylądowała w Male na Malediwach. Łącznie Jack Sweeney śledzi 14 maszyn należących do najbogatszych Rosjan. Największą flotę mają Roman Abramowicz i Aleksander Abramow (po 6 maszyn), Leonard Bławatnik (4) i Oleg Deripaska (3). Jack Sweeney uruchomił swoje tweety w ostatnią niedzielę i śledzi je już ponad 100 tys. Osób.

— Jestem przekonany, że jest to niewygodna sytuacja dla oligarchów, kiedy wiemy, gdzie są i zapewne wiele krajów będzie chciało się ich pozbyć, ale nie obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Jestem bezpieczny w USA — mówił Jack Sweeney w rozmowie z Euronews Next. I apeluje jednocześnie: gdyby okazało się, że jakiś oligarcha nam umknął, to proszę dajcie mi znać.

Z pomocą ukraińskim uchodźcom ruszył we środę węgierski Wizz Air, który ma na dwóch ukraińskich lotniskach 4 uziemione samoloty. Zaoferował im 100 tysięcy bezpłatnych biletów w swojej siatce, jeśli tylko dotrą do lotniska, z którego Wizz Air lata. W tej zerowej taryfie jest włączony przewóz bagażu podręcznego. Za bagaż nadany do luku trzeba będzie zapłacić. „Taryfa ratunkowa” 29,99 euro jest oferowana tym, którzy będą chcieli Wizz Airem polecieć kolejnym połączeniem z wyjątkiem Islandii, Wysp Kanaryjskich oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Żeby tam dolecieć w drugim odcinku takiej podróży, trzeba zapłacić 69,9 euro. Od swoich pasażerów Wizz Air wymaga dokumentów — ukraińskiego paszportu bądź dowodu osobistego.

Transport
Ponad 10 ton skonfiskowanego kimchi. Nietypowe kłopoty pasażerów na lotnisku
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Transport
Właśnie ruszył nowy program dopłat do e-aut. Jak z niego skorzystać?
Transport
Branża transportowa w opałach. Niemcy wyhamowują polskie tiry. Co to oznacza?
Transport
Kreml zagrabia największe prywatne lotnisko Rosji
Transport
LOT żegna się z hubem w Budapeszcie. Samoloty są potrzebne gdzie indziej