Wcześniej, jeszcze w ubiegłym roku, podobne napisy odkryto na samolotach należących do brytyjskiego easyJeta oraz hiszpańskiej niskokosztowej linii Vueling zaparkowanych w dwóch innych francuskich portach.
Informację jako pierwszy podał francuski tygodnik „Le Canard Enchaine". Jak informuje gazeta, w maszynach próbowano również dokonać sabotażu przecinając dopływ danych z silników do pilotów, oraz uniemożliwiając normalne funkcjonowanie trapów ratunkowych, które są automatycznie uruchamiane w wypadku awaryjnego lądowania.
Policja zarządziła sprawdzenie pracowników obsługi naziemnej lotniska. Okazało się, że jeden z nich, kiedy tylko zorientował się, że znalazł się na liście podejrzanych u udział w akcji wymierzonej przeciwko Air France, uciekł do Jemenu. Jego żona prowadzi szkółkę koraniczną w pobliżu lotniska Orly. Wiadomo również, że jeden z pilotów AF odmówił wykonania lotu, kiedy okazało się, że maszyna którą miał prowadzić została naznaczona - nie wiadomo czy przez dowcipnisiów, czy dżihadystów.
Po zeszłorocznych zamachach w Paryżu policja oraz służby antyterrorystyczne przeprowadziły również dokładne analizy pochodzenia i poglądów pracowników lotnisk, którzy mogli mieć skłonności do radykalizacji. Wyodrębniono wtedy listę prawie 100 osób, które objęto ścisłą obserwacją. Mimo to na lotnisku Charlesa de Gaulle'a zdarzały się incydenty, mogące wskazywać, że niektórzy z pracowników znaleźli sobie nieodpowiedni zawód. Na przykład w sierpniu jeden z zatrudnionych przy wskazywaniu miejsca dla maszyn na pasach startowych odmówił doprowadzenia na miejsce parkingowe samolotu, którego kapitanem była kobieta. Sama linia także dokonała korekt na pokładach, żeby nie podsycać emocji. Na przykład na monitorach z mapami lotów nazwę Izrael zmieniono na „Strefa Gazy", a Maroko zostało zmienione na „Kalifat".
Lotnisko Charlesa de Gaulle'a w Paryżu zatrudnia 86 tys. ludzi. Po zeszłorocznych zamachach okazało się, że wśród nich jest 57 osób podejrzanych o sprzyjanie terrorystom, byli i tacy, którzy mieli bezpośrednie kontakty z dżihadystami i regularnie podróżowali do Syrii. Natychmiast cofnięto im przepustki.