Główne powody takiej dynamiki, jednej z najwyższych w Unii Europejskiej, to m.in. rosnący ruch biznesowy i coraz skuteczniejsza promocja turystyki. Dodatkowo jeszcze w tym roku w naszym kraju miały miejsce dwie duże imprezy międzynarodowe: szczyt NATO oraz Światowe Dni Młodzieży, które dodały pasażerów przede wszystkim lotniskom w Warszawie i Krakowie. Dzięki temu krakowski port bardzo zbliży się do wyniku 5 mln, a warszawski otrze się o 13 mln. Duży udział w tym wzroście miał LOT, który po trzech latach cięcia połączeń zaczął się rozwijać i w tym roku przewiezie przynajmniej 5,5 mln osób, czyli o 1,3 mln więcej niż w 2015, który był jeszcze czasem ograniczeń kompensacyjnych po skorzystaniu linii z pomocy państwa. Zapowiedziana rozbudowa siatki LOT na przyszły rok dobrze rokuje także lotniskom regionalnym – jak chociażby zapowiedziane już loty z Krakowa do Chicago.
Co z centralnym portem
Nie bez znaczenia jest oczywiście ekspansja linii niskokosztowych – Ryanaira i Wizz Aira, które w większości portów regionalnych nie tylko nie zwinęły siatki na okres zimowy, ale nawet ją rozszerzają, a Wizz Air przyspieszył swoje loty z Katowic do Izraela.
Aktywność w Polsce ograniczają cztery linie: Lufthansa wycofała się z Lublina, słoweńska Adria z Radomia, czeska CSA z Łodzi, a Sprint Air z Szyman.
Mimo rozwoju przyszłość warszawskiego portu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Trudno jest przecież podejmować decyzje o rozbudowie, gdy wciąż nie wiadomo, czy powstanie Centralny Port Lotniczy, czy też nie.
– Nowe i nowoczesne lotnisko przydałoby się Polsce – powiedział „Rzeczpospolitej" Mark Szwab, prezes Star Alliance, do którego należą między innymi Lufthansa i LOT.