Nic jeszcze na pewno nie wiadomo, jednak sześć indyjskich sondażowni opublikowało exit poole, z których wynika, że premier Narendra Modi oraz jego hinduistyczna i nacjonalistyczna Bharatiya Janata Party (Indyjska Partia Ludowa) rządzić będą Indiami przez kolejne pięć lat.
Głosowanie w kraju, w którym uprawnionych do udziału w wyborach było 900 mln obywateli, w ponad 10 mln lokali wyborczych trwało od 11 kwietnia do ubiegłej niedzieli. Odbywało się w siedmiu rundach. W każdej uczestniczyła grupa stanów. Oficjalne wyniki znane będą w najbliższy czwartek.
Nie czas na dynastię Gandhi
Sondażownie nie mają jednak wątpliwości, że BJP zdoła utrzymać większość w Lok Sabha, niższej izbie parlamentu. Twierdzą, że partia premiera Modiego zdobyła 281–336 miejsc. Obecnie partia rządząca ma 282 miejsca, a 272 wystarczają do utworzenia rządu.
Wszystko to wyglądałoby wiarygodnie, gdyby nie dwa instytuty badawcze, których zdaniem BJP zabraknie jednak nieco mandatów do samodzielnego rządzenia. Przypomina się także, że w 2004 roku exit poole także zapowiadały zdecydowane zwycięstwo koalicji pod wodzą BJP, co okazało się ich wielką kompromitacją, gdyż nacjonaliści otrzymali setkę miejsc mniej, niż przewidywano. Od tego czasu przez dziesięć lat BJP była w opozycji do Indyjskiego Kongresu Narodowego zdominowanego przez klan Nehru-Gandhi.
Jego przywódcą jest dzisiaj Rahul Gandhi, syn zamordowanego premiera Rajiva, wnuk Indiry Gandhi, która również zginęła w zamachu, oraz prawnuk pierwszego premiera niepodległych Indii Jawaharlala Nehru.