Punkty wyborcze zostały zamknięte, według przepisów, we wtorek wieczorem, ale amerykańskie prawo wyborcze wymaga, aby wszystkie głosy oddane w wyborach zostały policzone. Każdego roku liczenie kart do głosowania przeciąga się nawet kilka dni po wyborczym wtorku. W tym roku miliony głosów oddano korespondencyjnie. Niektóre stany zaczęły je liczyć dopiero we wtorek wieczorem, a część stanów, w tym kluczowa w wyborach Pensylwania, jeszcze przez trzy dni może prawnie przyjmować te koperty, które zostały wysłane przed wyborami.
Krytyka ze strony sprzymierzeńców
– To nie do mnie ani do Donalda Trumpa należy ogłaszanie zwycięzcy wyborów. To decyzja narodu amerykańskiego – powiedział demokratyczny kandydat na prezydenta Joe Biden w środę nad ranem, próbując uspokajać wyborców. Rano oznajmił, że jego kampania będzie starała się powstrzymać prezydenta przed pójściem do Sądu Najwyższego w celu zablokowania liczenia ważnych głosów oddanych przed datą wyborów.
W mediach głównego nurtu nie było wątpliwości, że Trump pospieszył się z ogłoszeniem swojego zwycięstwa. Gazety i stacje telewizyjne prześcigały się w korygowaniu bezpodstawnych stwierdzeń w jego nocnym wystąpieniu. – Trump bezwstydnie próbuje podważyć demokrację i obalić wybory. Jakby coś takiego działo się w innym kraju, to Amerykanie potępiliby to jako akt totalitaryzmu – pisał w środę rano „Washington Post". – Prezydent miał napad furii w nocy – stwierdziła Jamie Gangel, korespondentka CNN, tłumacząc, że nie ma dowodów wskazujących na nieprawidłowości w liczeniu głosów. Gratulacji nie słychać było też ze strony republikańskiej. Były senator z Pensylwanii Rick Santorum i były gubernator New Jersey Chris Christie, znani sprzymierzeńcy prezydenta Trumpa, skrytykowali go za przedwczesne wystąpienie. – Nie zgadzam się z tym, co prezydent zrobił dzisiaj. Mówię to nie jako były gubernator, ale były prokurator. Jeżeli okaże się ostatecznie, że się pomylił, to podważył swoją wiarygodność – powiedział Christie. – Byłem w szoku, gdy usłyszałem, co prezydent mówi. To, że użył słowa „oszustwo" dla określenia tego, że ludzie liczą głosy – to bardzo niewłaściwe – powiedział Santorum, zauważając, że prezydent najbardziej narzekał na wyniki z tych stanów, które już ogłosiły zwycięstwo jego rywala, np. Arizony.
„To było jedno z najbardziej despotycznych wystąpień, jakie usłyszeliśmy od prezydenta Stanów Zjednoczonych" – napisał na Twitterze Justin Amash, były republikański kongresmen, który wystąpił z partii zniechęcony poczynaniami Trumpa.
„Nie, prezydent nie wygrał jeszcze wyborów. Ogłaszanie przez niego zwycięstwa jest niezwykle nieodpowiedzialne z jego strony" – napisał konserwatywny dziennikarz Ben Shapiro.
Emocje, emocje
Amerykanie w napięciu czekali na rozwój wydarzeń, biorąc pod uwagę każdy scenariusz. „Ta zmora może jeszcze trwać cztery lata. Ech" – napisał użytkownik Facebooka, wyraźnie obawiający się wygranej Trumpa. „Czy już przegrał?" – pisze inny internauta na Instagramie w oczekiwaniu na wygraną Bidena. „Każdy głos musi zostać policzony" – wtórowali im inni demokratycznie nastawieni Amerykanie, oburzeni nocnym wystąpieniem Trumpa.