– Żaden kraj NATO nie może być z góry uznany za niezdolny do wystawienia dobrego kandydata – oświadczył wczoraj w Brukseli amerykański wiceprezydent Joe Biden.
Odmówił odpowiedzi na pytanie o preferencje administracji amerykańskiej. Według niego do szczytu NATO 3 – 4 kwietnia nazwisko wspólnego kandydata krajów członkowskich sojuszu będzie znane.Wybory następcy Jaapa de Hoop Scheffera odbywają się w sposób bardzo nieprzejrzysty. Najmocniejsi kandydaci mówią, że nie starają się o to stanowisko. Wszystkie informacje pochodzą ze źródeł nieoficjalnych.
Według dziennika „Financial Times” Radosław Sikorski nie ma szans na tę posadę.
Faworytem jest duński premier Anders Fogh Rasmussen. Podoba się wszystkim: Amerykanom, bo wysłał wojska do Iraku. Francuzom, bo mówi biegle w ich języku. Reszta docenia jego zdolności przywódcze i negocjacyjne.
Poza Rasmussenem i Sikorskim przewija się kilka innych nazwisk. Dobrze ocenianymi kandydatami są Jonas Gahr Stoere, norweski szef dyplomacji, i Peter MacKay, kanadyjski minister obrony. Pierwszy reprezentuje kraj, który nie należy do Unii Europejskiej, a drugi kraj, który tradycyjnie był wykluczany z rozgrywki o stanowisko szefa NATO.