Kierownictwo szpitala w Londynie obwieściło kobietom (obie to imigrantki), że raz w tygodniu będą pracować w przyszpitalnej klinice aborcyjnej. Te zaprotestowały, ale usłyszały, że nie mają wyboru. Chcąc nie chcąc, zaczęły dyżurować w klinice. Tu jednak znowu doszło do konfliktu, gdyż okazało się, że muszą bezpośrednio uczestniczyć w aborcjach. Obie odmówiły podawania pacjentkom wywołujących przerwanie ciąży środków mifepristone i misoprostol.
W obronie pielęgniarek wystąpiło Centrum Prawne Tomasza Morusa specjalizujące się w przypadkach dyskryminacji ze względu na przekonania religijne. W piśmie do kierownictwa szpitala powołało się na Ustawę o równości z 2010 r., chroniącą prawa mniejszości. Prawnik z centrum Neil Addison zaznaczył, że wiara pielęgniarek w świętość życia od momentu poczęcia jest chronionym przez ustawę „przekonaniem filozoficznym". Ostrzegł, że zmuszanie ich do pracy w klinice będzie naruszeniem prawa i skończy się procesem w sądzie.
Szpital skapitulował i zezwolił obu kobietom powrócić na uprzednie stanowiska pracy. Addison podkreśla, że po raz pierwszy ustawa o równości przysłużyła się katolikom. Do tej pory korzystali z niej głównie przedstawiciele mniejszości seksualnych.
W ubiegłym miesiącu brytyjska Komisja ds. Równości i Praw Człowieka wyraziła opinię, że sądom w tym kraju zdarza się dyskryminować chrześcijan. Stało się to po serii orzeczeń przyznających rację pracodawcom w sporach z pracownikami chrześcijanami, np. o noszenie krzyżyków i medalików w miejscu pracy.