Otwarcie Centralnych Ośrodków Sportu (COS) było ważnym elementem procesu odmrażania kraju, bo to miejsca, gdzie do najważniejszych startów przygotowują się olimpijczycy.
Początkowo akcji towarzyszyły rygorystyczne obostrzenia: badania, jednoosobowe pokoje, podział mieszkańców na grupy i określone godziny wizyt w stołówce. – Piszemy historię – mówił płotkarz Damian Czykier przed wyjazdem do Spały.
Czas jednak poluzował rygory. Zawodnicy do pandemicznych obostrzeń podeszli tak samo jak władza i reszta społeczeństwa, choć według Jarosława Krzywańskiego z warszawskiego Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej (COMS) powinni myśleć odpowiedzialnie i w trosce o siebie oraz kolegów z własnej woli przestrzegać reguł samoizolacji.
Ale podczas zgrupowania kadry siatkarzy w spalskim COS mogliśmy się przekonać, że życie dyktuje swoje prawa. Zostały wprawdzie ankiety medyczne przy wyjeździe do ośrodka, informacje określające maksymalną liczbę osób mogących przebywać w poszczególnych salach, przyłbice u pracowników, dezynfekcja obiektów oraz sztućce w plastikowych woreczkach, jednak społecznym dystansem i noszeniem maseczek ochronnych nikt się już nie przejmował.
O ile Spała znajduje się w sercu Puszczy Pilickiej i rozrywek szukać tam trudno, o tyle już Władysławowo kusi nadmorskim urokiem. Nie wiadomo, ilu sportowców w wolnym czasie wybrało zatłoczoną plażę lub deptak, ale w blisko 50-osobowej kadrze polskich lekkoatletów są już trzy przypadki koronawirusa. Wszyscy, którzy mieli kontakt z zakażonymi, przeszli testy i zamknęli się w domach, czekając na wyniki. Badaniom poddani zostali też pracownicy COS.