19-letnia Renisha McBride została zastrzelona 2 listopada około godzin 4 rano. Jak tłumaczy jej rodzina, dziewczyna była zdezorientowana i weszła na ganek domu Theodora Wafera ponieważ potrzebowała pomocy po wypadku samochodowym. Policja potwierdziła faktycznie, że samochód należący do kobiety rozbił się mniej więcej dwie godziny wcześniej kilka ulic od domu Wafera. Badania toksykologiczne wykonane po śmierci Renishy McBride wykazały jednak, iż była ona pod wpływem alkoholu, a w jej organizmie wykryto ślady marihuany.
Jak tłumaczył właściciel domu - Theodor Wafer, kiedy młoda kobieta zbliżyła się do jego domu, obawiał się, że zamierza włamać się do środka. Jednocześnie mężczyzna podkreślił, że nie chciał zabić dziewczyny, a wystrzał nastapił przypadkowo.
To nie była samoobrona
Prokurator okręgu Wayne Kym Worthy oświadczyła w piątek, że oskarży Theodora Wafera, o zabójstwo drugiego stopnia, morderstwo i posiadanie broni palnej w trakcie usiłowania popełenienia przestępstwa. Prokuratura stwierdziła, że atak na 19-latkę miał miejsce, kiedy ta przyszła do domu oskarżonego poprosić o pomoc. Jak stwierdziła Kym Worthy, dowody wskazują, że młoda kobieta zapukała do drzwi i nie próbowała w żaden sposób ich sforsować. - To są odpowiednie zarzuty, a jego(oskarżonego Theodora Wafera - przyp. red.) zachowanie nie mieści się w definicji samoobrony - dodała prokurator.
Obecnie oskarżony o morderstwo mężczyzna wciąż jest na wolności. Na razie nie jest też znana dokładna data oficjalnego postawienia mu zarzutów. Prawnik Theodora Wafera poinformował, że mężczyzna jest załamany w związku ze śmiercią 19-latki, ale jak tłumaczy kiedy kobieta weszła na ganek, czuł się zagrożony.
Sprawa zabójstwa czarnej nastolatki wzbudziła też napięcia na tle rasowym. Rodzina zmarłej kobiety, podkreśliła, że w dzielnicy w której doszło do morderstwa prawie nie ma Afroamerykanów. Policja, która wciąż prowadzi śledztwo w tej sprawie dementuje jednak te doniesienia, i twierdzi, że zbrodnia ta nie miała kontekstu rasowego.