Frank Gardner, korespondent BBC uważa, że atak nie pojawił się znikąd. Choć Tunezja przez lata nie była dotknięta przemocą w takim stopniu jak inne kraje, przez które przeszła Wiosna Arabska (między innymi Syria, Jemen, Libia), to była miejscem, w którym co pewien czas zdarzały się ataki terrorystyczne dokonywane przez ekstremistów islamskich. W 2013 r. zabite zostały 22 osoby, wliczając w to samobójcę-zamachowca, który wysadził się przez hotelem Riadh Palms w Sousse. We wrześniu 2012 roku w Tunisie zaatakowana została ambasada amerykańska, skutkiem czego zginęły cztery osoby. BBC podaje, że w ubiegłym roku w Tunezji zabitych zostało 45 osób, w tym roku liczba ta doszła już do 23, we wszystkich przypadkach ataki przypisywane były dżihadystom. Liczba tunezyjskich bojowników zasilających armię Państwa Islamskiego (IS) w Syrii jest wśród wszystkich zagranicznych rekrutów wyższa niż przeciętnie. Ponad trzy tysiące osób przyłączyło się do bojówek IS.
Time podkreśla, że do tej pory agresja, jaką można było zauważyć w Tunezji, skierowana była głównie przeciwko siłom bezpieczeństwa, a nie przeciw obcokrajowcom czy turystom. Gazeta zwraca uwagę na fakt, że dzisiejszy atak nastąpił dzień po tym, jak władze tunezyjskie potwierdziły śmieć Ahmeda Rouissi w Libii, głównego podejrzanego w śledztwie dotyczącym ataków terrorystycznych w Tunezji oraz zabicia dwóch opozycjonistów. Rouissi został komandorem polowym Państwa Islamskiego w Libii, zginął w walkach w pobliżu Sirte, podkreślając jak ważnym miejscem dla tunezyjskich radykałów stała się Libia. Natomiast New York Times przypomina, że w grudniu 2014 roku w internecie obejrzeć można było nagranie wideo, w którym trzech tunezyjskich bojowników Państwa Islamskiego mówi, że Tunezyjczycy nie będą żyć w spokoju do momentu, aż krajem zacznie rządzić islam. Jednym z występujących w nagraniu był Boubakr Hakim, poszukiwany w związku z zamachem na lewicującego polityka tunezyjskiego Chokri Belaida.
Niemiecki Spiegel analizując sytuację w Tunezji podkreśla, że jednym z powodów protestów i niezadowolenia społeczeństwa jest zła sytuacja gospodarcza kraju. Bezrobocie wśród młodych wynosi 40 procent, a jednymi z bardziej podatnych osób na bojowników stają się właśnie młodzi mężczyźni, którzy wyjeżdżają do Syrii, by przyłączyć się do Państwa Islamskiego. Kolejny problem, z jakim boryka się Tunezja, wynika z jej położenia geograficznego. Tunezja znajduje się między Algierią i Libią, czyli dwoma krajami o dużych problemach z islamistami. Szczególnie w miejscach przygranicznych dochodzi do ataków, coraz częściej odkrywane są też składowiska broni, które do Tunezji przemycane są z krajów sąsiadujących.
Atak terrorystyczny, w którym zginęło tak wielu turystów, może być poważnym ciosem dla Tunezji, która po Wiośnie Arabskiej w 2011 roku boryka się ze spadkiem liczby turystów. W ostatnich miesiącach pojawiały się doniesienia o anulacji rejsów wycieczkowych, które według pierwotnych planów miały zawijać do tunezyjskiego portu La Goullette. Dopiero w sezonie Zima 2014/2015 Tunezja została ponownie włączona w trasę części rejsów. W momencie ataku na Muzeum Bardo, na jego terenie znajdowali się pasażerowie statku Costa Fascinosa. Wszystkie autokary, które wyruszyły z pasażerami tego rejsu na zwiedzanie Tunisu, zostały zawrócone z trasy. Statek, który miał planowo opuścić La Goullette w środę wieczorem, ze względów bezpieczeństwa wypłynie w morze w czwartek rano.
Niemiecka branża turystyczna nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska w związku z atakami w Tunezji. Z kolei Stowarzyszenie Brytyjskich Agentów Turystycznych (ABTA) poinformowało, że jest w kontakcie ze swoimi członkami, którzy deklarują, że obecnie w Tunezji przebywa 6500 klientów, ale tylko niewielu z nich przebywa w Tunisie. Póki co, członkowie ABTA zawiesili lokalne wycieczki fakultatywne do Tunisu.