Materiał powstał we współpracy z ORLEN
Przemysł europejski znalazł się na rozdrożu. Środowisko regulacyjne UE sprawia, że jest coraz mniej konkurencyjny. Czy faktycznie sytuacja firm przemysłowych wymaga radykalnych działań? Jak to wygląda z perspektywy praktyków rynkowych?
Wyzwania związane z obowiązującymi regulacjami są ogromne. W poprzednim rozdaniu zadbano o kwestie klimatyczne, wprowadzono Europejski Zielony Ład zakładający redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku i stanowiący wkład do realizacji celu neutralności klimatycznej założonego w ramach porozumienia paryskiego na 2050 r. Zabrakło natomiast narzędzi, które wsparłyby przemysł w realizacji tych ambitnych celów i założeń. Zamiast systemu zachęt mamy kary za ewentualne niezrealizowanie zobowiązań. Tymczasem poza Europą sytuacja wygląda inaczej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tam podmioty gospodarcze są motywowane do konkretnych działań rozmaitymi zachętami. W związku z niekonkurencyjnym otoczeniem, w jakim działa europejski przemysł, produkcja przenosi się poza Unię Europejską. Wystarczy wspomnieć choćby spółki chemiczne, które otwierały się licznie w Chinach. Segment ten w ciągu ostatnich 20 lat w UE urósł mniej więcej dwukrotnie, w Chinach natomiast 20-krotnie. Zaczynaliśmy jako równorzędni partnerzy, tymczasem po dwóch dekadach między UE a Chinami pojawiła się w tym obszarze przepaść. Nowa kadencja Komisji i Parlamentu Europejskiego to właściwy moment, by podjąć działania, które miałyby odwrócić tego typu niepokojące trendy.
Unijni decydenci rozumieją powagę sytuacji?
Podejście powoli się zmienia. Zakładam, że z poziomu unijnych instytucji nastąpi refleksja, w jaki sposób chronić konkurencyjność rynków Wspólnoty. Potrzebne jest ponowne przeanalizowanie wymogów prawnych, które zostały nałożone na przemysł bez konsultacji z sektorem, przez co są one niewykonalne. Konieczne jest utrzymanie równowagi między ochroną klimatu a ochroną konkurencyjności. Raport Mario Draghiego zwraca na to uwagę, zestawiając podejście Amerykanów i UE. Cele są w obu przypadkach te same – dojście do neutralności klimatycznej w 2050 roku. Różne są jednak trajektorie dekarbonizacyjne, narzędzia wspierające transformację, podejście do finansowania. I to są kwestie, o których w Brukseli w najbliższym czasie będzie się dyskutować.