Szef rządu kraju sprawującego przewodnictwo w UE znany jest ze swego krytycznego stanowiska wobec ograniczeń nałożonych na Rosję z powodu jej agresji na Ukrainę. Fico pojechał jednak na Kreml prezentować wspólne stanowisko wszystkich członków Unii.
Tuż przed wyjazdem do Moskwy słowacki premier rozmawiał z prezydentem Francji François Hollandem, tuż po powrocie ma się spotkać w Warszawie z kanclerz Angelą Merkel. Zachodni przywódcy z pewnym niepokojem wysyłali Słowaka jako przedstawiciela 28 państw członkowskich i chcieli się zabezpieczyć.
Przy czym do końca nie było jasne, o czym Fico będzie rozmawiał z Putinem. Bratysława twierdziła, że będą to wyłącznie „obecne problemy stosunków dwustronnych", a więc niezwiązane ze słowackim przewodnictwem w Unii. Jednakże zgodnie z dyplomatycznym protokołem Fico nie zostałby wtedy dopuszczony do prezydenta, a jedynie na spotkanie z premierem Dmitrijem Miedwiediewem.
Ale Kreml twierdził, że obaj przywódcy omówią „stan i perspektywy dwustronnej współpracy handlowo-gospodarczej i aktualne problemy międzynarodowe". Słowację niepokoi perspektywa zamarcia stosunków gospodarczych z Rosją, jak się więc wydaje, Moskwa sugerowała, że gotowa jest je dalej rozwijać, ale w zamian za poparcie polityczne – przede wszystkim przy zniesieniu unijnych sankcji.
Ich działanie po raz kolejny przedłużono w czerwcu (do stycznia). Jednak już w październiku zaczną się negocjacje i rozmowy o tym, czy je utrzymać.