– To jest zagrożenie dla gospodarczego i żywnościowego bezpieczeństwa regionu. Bardzo się martwię. Proszę wszystkich o pomoc – powiedział kaliningradzki gubernator Anton Alichanow.
Powodem nagłych zmartwień urzędnika jest powstały jeszcze w połowie grudnia projekt litewskiej ustawy, która umożliwi zablokowanie wszelkiej produkcji „importowanej z Białorusi, kupowanej tam bezpośrednio lub pośrednio". Byłaby to odpowiedź Wilna na „hybrydową agresję" prowadzoną cały czas przez Mińsk na wspólnej granicy.
Przedstawicielka rosyjskiego MSZ już zagroziła, że zakaz tranzytu białoruskich towarów „nie ujdzie uwagi Rosji". Nie wiadomo jednak, dlaczego Moskwę tak bardzo to denerwuje, zakaz nie obejmowałby tranzytu rosyjskiego. Kreml tłumaczy, że „może to dotknąć zaopatrzenia obwodu kaliningradzkiego i jakości życia ludności". – Tak w ogóle to konsumujemy białoruskie towary: żywność, materiały budowlane i nie tylko – opisał to gubernator.
– W pierwszym rzędzie dotyczyć to będzie towarów szybko psujących się, które trzeba będzie dostarczać przez Łotwę. Zresztą, odczują to we wszystkich grupach towarów, bo „łotewski objazd" jest i dalszy, i droższy. W dodatku tamtejsze przejścia z obu stron granicy zetkną się z takim zwiększeniem ruchu, do którego nie są przygotowane – uprzedza dyrektor kaliningradzkiej spółki holenderskiego holdingu SPAR Aleksiej Jełajew.
Czytaj więcej
Unia Europejska jest gotowa nałożyć sankcje na Rosję, które wiązałyby się z "olbrzymim kosztem" d...