Kobiety z inicjatywą

Jedne nie miały pracy, drugie marzyły o samodzielności, inne chciały pasje przekuć w pieniądze. Dzięki projektowi „Inicjatywa jest kobietą” 77 pań z Lubelszczyzny założyło własne firmy. Szyją sutanny, organizują imprezy, sprzedają kompozycje kwiatowe

Aktualizacja: 20.05.2008 13:17 Publikacja: 20.05.2008 13:16

Anna Bagińska

Anna Bagińska

Foto: Rzeczpospolita

Bożena Rodak, 47-letnia lublinianka, o prowadzeniu własnej galerii sztuki marzyła już w czasach szkolnych. Pragnienie to spełniła dopiero w ubiegłym roku. Wcześniej przez wiele lat pracowała w firmie dziewiarskiej, potem nieco w handlu, dorywczo imała się różnych zajęć. Przez ostatnie dwa lata była bezrobotna. O programie „Inicjatywa jest kobietą” dowiedziała się z lubelskiego radia. Zgłosiła się ostatniego dnia rekrutacji. Dziś jest właścicielką Galerii Sztuki Dalia zlokalizowanej przy jednej z uliczek Starego Miasta w Lublinie.

– Bez tych 12 tys. zł wsparcia i wiedzy, jaką otrzymałam na szkoleniu, pomysł galerii pewnie do końca życia zostałby w sferze planów – przyznaje Rodak.

Dotacje wydała na adaptację lokalu, zamontowanie zabezpieczeń, reklamę, stworzenie własnej strony internetowej oraz zakup towarów użytkowych. Rękodzieła i obrazy lubelskich artystów wzięła w komis, podobnie jak ręcznie wyszywane torebki firmy Nefretete przygotowane przez inną uczestniczkę projektu Anetę Pastusiak.

– Wiem, że trzeba poczekać rok, a może i dłużej, zanim rynek zaakceptuje moją galerię. Chociaż, kto wie, może stanie się to wcześniej, bo po tych kilku miesiącach działalności obserwuję, że odwiedza mnie coraz więcej klientów – Rodak jest dobrej myśli.

W powodzenie swego biznesu wierzy też Anna Bagińska, energiczna 50-latka, która we wrześniu ubiegłego roku na jednym z lubelskich osiedli uruchomiła własny kiosk. Poniekąd dlatego, że po dwóch latach emerytury nie mogła znaleźć miejsca w domu.

– Wcześniej bywało, że pracowałam nawet na dwóch etatach. Teraz też pracuję po 12 godzin, ale jak wszystko dobrze pójdzie, może wkrótce zatrudnię pracownika. Z miesiąca na miesiąc uzyskuję coraz większe obroty – cieszy się.

Przyznaje, że pierwsze trzy miesiące były najgorsze. Miała chwile załamania. Teraz ma stałych klientów, którzy tylko u niej kupują bilety, gazety, drobne artykuły spożywcze. Zanim rozpoczęła działalność, odwiedzała inne kioski, sondując, o jakie towary pytają najczęściej klienci i jakich nie mogą dostać.

– Dzięki tej wiedzy mam dla dzieci zabawki w różnych przedziałach cenowych, dla starszych podręczne lekarstwa, dla studentów karty wszystkich operatorów telefonicznych. Zamawiam też te gazety, które można dostać tylko w empikach. Kiedy się dowiedziałam, że w pobliżu nie ma ksera, to natychmiast zainstalowałam je w kiosku. Zarobek z tego marny, ale usługa ludziom potrzebna – mówi Anna Bagińska.

Projekt „Inicjatywa jest kobietą. ABC przedsiębiorczości dla kobiet” realizowała Fundacja Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich Priorytet I, działanie 1.6 Integracja i reintegracja zawodowa kobiet. Finansowany był ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, budżetu państwa i środków własnych Fundacji UMCS. Miał przełamać bariery i stereotypy związane z aktywizacją zawodową kobiet i pomoc im w rozpoczęciu własnej działalności gospodarczej. Z rekrutacją nie było problemów. W szkoleniu „Jak założyć własną firmę” i warsztatach „Moja pierwsza firma” (łącznie 50 godzin) wzięło udział 120 kobiet. Chętnych było trzy razy więcej.

XXVII edycja rankingu Lista 500

Gala rozdania nagród już 14 maja podczas Impact'25

Dowiedz się więcej

Anna Grzegorczyk, koordynatorka projektu, wyjaśnia, że typowa uczestniczka przedsięwzięcia była kobietą w wieku około 40 lat, z wykształceniem średnim lub wyższym, z własnym pomysłem, wizją działalności, umiejętnościami zawodowymi, ale bez kapitału startowego i nierzadko wiedzy potrzebnej do prowadzenia własnego biznesu. Na początku bez wiary, że biznes może się udać.

– Nasz projekt wzmocnił u nich postawy przedsiębiorczości i był impulsem do tego, by spróbowały zrobić coś same – uważa Grzegorczyk.

Panie poznały zasady działania małych firm, podstawy księgowości i marketingu. Musiały napisać biznesplan i obronić go przed komisją złożoną z ekspertów. To właśnie sporządzenie tego dokumentu sprawiało im duży problem. Większość nigdy nie prowadziła firmy i nie miała styczności z biznesplanem.

– Pisałam go przez dwie noce, ale głowiłam się nad nim przez cały tydzień – wyznaje Bożena Rodak. Anna Bagińska przyznaje, że porządny biznesplan udało jej się napisać dopiero za drugim razem. Pierwszy komisja odrzuciła. Grażyna Parol, która prowadzi firmę zajmującą się projektowaniem, wyrobem i naprawą biżuterii srebrnej, dodaje, że kłopotliwe było też precyzyjne rozliczanie dotacji.

– Rzeczywiście, wiele kobiet miało problemy z rozliczeniem się co do grosza. Musiały się ściśle trzymać tego, co zadeklarowały, a czasami były z tym kłopoty, choćby dlatego, że w międzyczasie zmieniły się ceny. Była to dla nich jednak dobra nauka, która może się przydać później, gdy będą się starać np. o kredyty – mówi Anna Grzegorczyk.

– Decydując o przyznaniu dotacji, ocenialiśmy ryzyko i szanse powodzenia projektu. Zwracaliśmy też uwagę na zaangażowanie kobiet i pasję, z jaką chciały realizować pomysły – opowiada Anna Grzegorczyk. Łącznie fundacja zaakceptowała 77 projektów, które dofinansowała kwotą blisko 1 mln zł (maksymalna kwota dotacji na jedną osobę wynosiła 12 777, 25 zł).

Anna Świątkowska z Ludwina, krawcowa z wykształcenia, założyła firmę, która szyje na zamówienie stroje liturgiczne i sutanny. Pieniądze i udział w projekcie pozwolił jej uwierzyć w siebie. Odkąd straciła pracę w firmie odzieżowej szyciem zajmowała się chałupniczo i okazjonalnie. Brakowało jej pieniędzy na zakup profesjonalnej maszyny do szycia, stołu krawieckiego i żelazka.

– Bałabym się wziąć kredyt z banku na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Zresztą, wcześniej nie miałam pojęcia, jak prowadzić firmę. Teraz wierzę w siebie i zarabiam lepiej, niż wynosi średnia płaca dla krawcowej w okolicy – mówi Świątkowska. Ostatnio profil działalności poszerzyła o szycie szat liturgicznych dla dzieci przystępujących do komunii i strojów dla zespołów folklorystycznych. Zamówień ma coraz więcej.

Pomysłów na własny biznes kobietom nie brakowało. Otworzyły własne agencje reklamowe i wydawnicze, biura tłumaczeń, pracownie projektowe, krawieckie lub hafciarskie. Założyły różne sklepy, komisy, butiki, studia fryzjerskie i salony kosmetyczne. Magdalena Jakubczyk-Rudyk dotację przeznaczyła na urządzenie gabinetu logopedycznego. Monika Kamińska zgodnie ze swoją pasją na uruchomienie internetowego sklepu jeździeckiego. Aneta Kruk, geograf z wykształcenia, i Sylwia Wierzchowska, zawodowy pedagog, kiedy straciły pracę w zlikwidowanym osiedlowym domu kultury, zrealizowały swoje marzenia o posiadaniu własnego przedszkola. Uruchomiły Kangurka – klub dla dzieci i rodziców. Lokal urządziła im Anita Olszak z firmy Alte Deko (także uczestniczka projektu). Posiłki dostarcza firma kateringowa. – Jeszcze nie zarabiamy, bo prowadzenie tego typu działalności dużo kosztuje. Zwróciliśmy się do urzędu miejskiego o wpisanie nas na listę instytucji i udzielenie dofinansowania. Najważniejsze, że robimy to, co chcemy – mówi Sylwia Wierzchowska.

Barbara Borowska prowadzi Kwiatową Galerię Prezentów, w której oferuje usługi florystyczne, od ślubnych bukietów i stroików po dekoracje przeróżnych imprez. Do oferty, za namową córki, wprowadziła dowóz wiązek pod wskazany adres (najczęściej korzystają z tego studenci podczas obrony prac magisterskich i licencjackich).

Dwa tygodnie temu w Lublinie Magdalena Wójcik uruchomiła Miasto Kobiet – pierwszy w Lublinie klub fitness „stworzony przez kobietę i z myślą o potrzebach kobiet”. Oprócz m.in. siłowni, solarium, sauny, sali do aerobiku i masażu jest tam też sala dla dzieci i minikawiarenka na ploteczki. Współpracuje z kilkoma osobami, głównie instruktorkami aerobiku i masażystkami. Przyznaje, że przy takim rozmiarze projektu kwota dotacji stanowiła niewielką część wydatków (pozwoliła kupić jedynie łóżko do solarium).

– Udział w szkoleniach i warsztatach, a potem obiektywna ocena mojego biznesplanu przez profesjonalistów dała mi wiatr w żagle i pozwoliła uwierzyć, że to, co chcę zrobić, jest wartościowe i możliwe do wykonania – mówi Wójcik.

Anna Grzegorczyk chce w nowym okresie programowania unijnych funduszy kontynuować projekt „Inicjatywa jest kobietą”. Chciałaby również, aby uczestniczki pierwszej edycji mogły przejść specjalistyczne szkolenia np. z marketingu i sprzedaży. To jeszcze bardziej rozwinęłoby ich mikrofirmy.

Z danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie wynika, że bezrobocie wśród kobiet w regionie systematycznie spada. To jest zasługa m.in. projektów unijnych. O ile w kwietniu 2006 r. na Lubelszczyźnie zarejestrowanych było 77 tys. bezrobotnych kobiet, to na koniec kwietnia tego roku już 57 tys. Panie stanowią jednak 52 proc. ogółu bezrobotnych w województwie lubelskim.

Bożena Rodak, 47-letnia lublinianka, o prowadzeniu własnej galerii sztuki marzyła już w czasach szkolnych. Pragnienie to spełniła dopiero w ubiegłym roku. Wcześniej przez wiele lat pracowała w firmie dziewiarskiej, potem nieco w handlu, dorywczo imała się różnych zajęć. Przez ostatnie dwa lata była bezrobotna. O programie „Inicjatywa jest kobietą” dowiedziała się z lubelskiego radia. Zgłosiła się ostatniego dnia rekrutacji. Dziś jest właścicielką Galerii Sztuki Dalia zlokalizowanej przy jednej z uliczek Starego Miasta w Lublinie.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1156
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1155