Sędzia skazał Michaiła Chodorkowskiego i jego wspólnika Płatona Lebiediewa na 13 i pół roku więzienia – zaledwie o pół roku mniej, niż domagał się prokurator. – Resocjalizacja Chodorkowskiego i Lebiediewa może nastąpić wyłącznie w warunkach izolacji od społeczeństwa – tłumaczył sędzia Wiktor Daniłkin, dlaczego nie zdecydował się na łagodniejszy wyrok.
Chodorkowski i Lebiediew od 2003 r. odbywają już wyrok ośmiu lat za niepłacenie podatków. Termin tej odsiadki powinien upłynąć w przyszłym roku. Po czwartkowym wyroku z sądowej arytmetyki (wyroki nie sumują się) wynika, że byli szefowie koncernu naftowego Jukos posiedzą w więzieniu jeszcze siedem lat.
Sędzia uznał, że biznesmeni popełnili ciężkie przestępstwa, które były precyzyjnie zaplanowane. Dokonywano ich w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, nie jednorazowo, ale wielokrotnie w ciągu długiego czasu.
Adwokaci oskarżonych zwracali uwagę, że odczytując wyrok, sędzia praktycznie recytował akt oskarżenia prokuratury, w niektórych punktach idąc nawet jeszcze dalej. Odnosząc się do oczyszczających Chodorkowskiego z zarzutów zeznań ministra Wiktora Christienki i byłego ministra gospodarki Germana Grefa – sędzia uznał, że dowodzą one winy oskarżonego.
Istotą oskarżenia jest fakt, iż Jukos kupował od swoich firm córek na rynku wewnętrznym surowiec po zaniżonych cenach. Następnie – za pomocą innych firm – sprzedawał ropę za granicę po znacznie wyższej cenie. Argumentu, że z podobnych schematów korzystała – i robi to zresztą do dzisiaj – większość przedsiębiorstw energetycznych, sąd nie uznał za okoliczność łagodzącą.