Polskie szkoły na Litwie na cenzurowanym

Z pozoru niewielka zmiana w ustawodawstwie stawia pod znakiem zapytania przyszłość edukacji w języku polskim na Litwie.

Aktualizacja: 16.08.2014 14:49 Publikacja: 16.08.2014 02:19

Korespondencja z Wilna



Mniejszość polska na Litwie bije na alarm, twierdząc, że  władze tego kraju przypuściły ostateczny atak na szkoły polskie. Jak twierdzą litewscy Polacy, mające wielosetletnią tradycję szkolnictwo polskie na Litwie ma podstawowe znaczenie dla zachowania ich świadomości narodowej. Celem likwidacji szkół z polskim językiem wykładowym jest całkowita asymilacja 250-tysięcznej społeczności polskiej. Litewscy politycy zapewniają jednak, że nie mają zamiaru krzywdzić „swoich" Polaków.

Nie taka drobna różnica

Powodem najnowszego zaognienia stosunków władz z mniejszością polską stało się przyjęcie przez litewski Sejm w drugim czytaniu ustawy o mniejszościach narodowych. Niepokój naszych rodaków wzbudziła poprawka do jednego z jej artykułów. Na wniosek posła opozycyjnego Związku Ojczyzny – Chrześcijańskich Demokratów Litwy Valentinasa Stundysa zmieniono proponowany przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie zapis o „prawie do nauki w języku ojczystym" na „prawo do uczenia się języka ojczystego". Propozycję Stundysa poparła większość posłów z rządzącej koalicji centrolewicowej, do której należy też frakcja polska.

Pozornie niewielka zmiana rozpętała burzę. – Ta poprawka jest niezbitym dowodem dążenia zarówno przez partie opozycyjne, jak i rządzące do likwidacji polskiej oświaty na Litwie – mówi „Rz" wiceprzewodniczący Sejmu RL z ramienia AWPL Jarosław Narkiewicz. Jak tłumaczy, właśnie owo niewinne sformułowanie dotyczące nauki języka w krótkim czasie pogrzebie polskie szkolnictwo na Litwie.

– Gdy przyjmowano tę poprawkę, wielu litewskich posłów udawało, że nie ma większej różnicy między „prawem do nauczania w języku ojczystym" a „uczeniem się języka ojczystego". Jednak ci, którzy to zaproponowali, doskonale wiedzą, o co chodzi. Na razie na Litwie mamy właśnie naukę „w języku ojczystym" – dzieci uczą się po polsku prawie wszystkich przedmiotów od klasy I do XII. Forsowane teraz prawo „do uczenia się języka ojczystego" oznacza, że w polskiej szkole po polsku będzie nauczany wyłącznie język polski. Reszta przedmiotów wykładanych będzie po litewsku – tłumaczy Narkiewicz. Dodaje, że pozornie mała zmiana pociągnie za sobą kolejny krok –  dostosowanie do niej ustawy o oświacie. – W ten sposób na szkolnictwie polskim postawiony zostanie krzyżyk.

Litewscy politycy zapewniają, że nic podobnego się nie stanie, że mają zupełnie inne intencje. – Moja propozycja jest absolutnie zgodna z europejską konwencją ramową o ochronie mniejszości narodowych. To w niej zapisano, że mniejszości narodowe mają prawo do uczenia się języka ojczystego. Teraz taki sam zapis będzie w naszej ustawie o mniejszościach narodowych. I nic więcej. Z tej poprawki naprawdę nie wynikają żadne radykalne zmiany dla systemu oświaty mniejszości narodowych. To nie są zmiany ustawy o szkolnictwie. Twierdzenia polityków AWPL, że jest inaczej, są po prostu insynuacjami i politykierstwem – mówi „Rz" inicjator poprawki poseł Stundys.

Złe doświadczenia

Litewscy Polacy nie wierzą jednak w dobre intencje litewskich polityków. Jak mówią, już niejednokrotnie zostali oszukani. – Litewscy politycy zgrabnie owijają swoje intencje w bawełnę, twierdząc, że delikatna zmiana w ustawie absolutnie nie jest groźna, a nawet że robią to dla naszego dobra. Ale mamy bogate doświadczenie i wiemy, co wynika z tych ładnych słów i obietnic – oburza się Zbigniew Maciejewski, dyrektor Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego z podwileńskiego Niemieża. – Powiem wprost: jeśli to zostanie zrealizowane, polskie szkoły, które na tych ziemiach istnieją setki lat, po prostu przestaną istnieć. Jak można nazwać szkołą polską placówkę, w której prawie wszystkie przedmioty wykłada się w języku innym niż polski?

Gdy litewscy Polacy twierdzą, że byli już niejednokrotnie oszukiwani, mają na myśli przede wszystkim poprzednie zmiany w systemie szkolnictwa mniejszości narodowych. Przed czterema laty litewscy politycy tak samo zapewniali, że dokonują zmian dla dobra polskich dzieci.  Postanowiono wówczas „poprawić poziom znajomości języka litewskiego wśród mniejszości narodowych". W tym celu ujednolicono egzamin maturalny z języka litewskiego. Wcześniej na Litwie istniały dwa rodzaje tego egzaminu: w szkołach z litewskim językiem wykładowym zdawano maturę z języka ojczystego, a w szkołach mniejszości narodowych był to egzamin z języka państwowego. Różnica wynikała z odmienności w programach nauczania tego przedmiotu w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych. Mimo że polscy maturzyści mieli aż o 700 lekcji litewskiego mniej w porównaniu z rówieśnikami ze szkół litewskich, ówczesny rząd dał Polakom zaledwie dwa lata na wyrównanie programów.

Nie pomogły prośby i protesty środowisk polskich alarmujących, że nagłe zaostrzenie wymogów maturalnych w praktyce odetnie młodym Polakom drogę na studia. Rząd zasłonił się twierdzeniami, że nie ma się czego bać, a AWPL oskarżono o zbijanie kapitału politycznego na dzieciach. Dziś Polacy nie mają wątpliwości, że zostali oszukani. – Trzeba otwarcie powiedzieć, że maturzyści ze szkół polskich mają wyniki gorsze niż przed ujednoliceniem egzaminu. Ostrzegaliśmy, że ta decyzja pogorszy warunki startu polskiej młodzieży, i tak się stało. Z powodu słabych wyników z litewskiego dziś znacznie mniej młodych Polaków dostaje się na studia finansowane przez państwo – mówi Jarosław Narkiewicz. – Uważam, że uczyniono to świadomie, by zadać cios polskiemu szkolnictwu na Litwie. Teraz wszystko wskazuje na to, że zadany zostanie kolejny.

Konsekwencje szykan są już zauważalne. Adam Błaszkiewicz, dyrektor polskiego Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie, twierdzi, że dyskryminacyjne zmiany w ustawie o szkolnictwie wywołały falę wyjazdu młodych Polaków. – Jeśli przed ich przyjęciem ze 100 polskich maturzystów na studia za granicą decydowało się sześciu, to teraz wyjeżdża 25. Na tym traci Litwa, ale jeszcze bardziej polska mniejszość. Naszą młodzież zmusza się do opuszczenia Wileńszczyzny, co osłabia całą społeczność polską na Litwie.

Nie tylko Litwa

Wojtek Sobolewski z odległych o 30 km od Wilna Rudziszek po przyjęciu ustawy o ujednoliceniu egzaminu z litewskiego oświadczył rodzicom, że nie chce być na Litwie obywatelem drugiej kategorii i wyjedzie z kraju. Celujący uczeń przed rokiem złożył z litewskiego tzw. ułatwiony egzamin, który nie daje prawa do studiowania na Litwie. Nie zamknął mu jednak drogi na jedną z wyższych uczelni w Szwecji. Po roku studiów Polak z Wileńszczyzny jest jednym z najlepszych studentów wydziału ekonomii. Przykład Wojtka i dyskryminacyjny system litewskiej oświaty działają na jego młodszego brata Adama. – Mój młodszy syn w II klasie miał trzy lekcje litewskiego, podczas gdy drugoklasista w szkole litewskiej ma ich siedem – mówi jego mama Alina Sobolewska. – Na dodatek uczniowie klas początkowych w szkołach polskich wciąż nie mają podręczników z ujednoliconego litewskiego. Te ze szkoły litewskiej nie są odpowiednie dla uczniów, dla których litewski nie jest językiem ojczystym.

Nie wszyscy maturzyści szkół polskich decydują się jednak na wyjazd za granicę. Córka przewodniczącej frakcji AWPL w litewskim Sejmie Rity Tamašuniene w tym roku składała ujednolicony egzamin z litewskiego. Jak mówi posłanka: – Klasa córki postanowiła udowodnić, że polska młodzież na Litwie zna język litewski, więc większość wybrała studia na Litwie. Nasi maturzyści w bardzo krótkim czasie muszą nadrobić różnicę Z 700 lekcji, a mimo ogromnego wysiłku córka z litewskiego otrzymała zaledwie średnią ocenę. Na szczęście wystarczyła, by dostać się na filologie angielską i francuską na Uniwersytecie Wileńskim.

Wiele do stracenia

Litwa jest jedynym poza Polską państwem, w którym istnieje pełny system oświaty w języku polskim. W Wilnie i w okolicach działa kilkadziesiąt polskich przedszkoli i blisko 100 szkół, w których większość przedmiotów wykładana jest w języku polskim. Wykształcenie wyższe w języku polskim na Litwie można zdobywać w wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku (Wydział Informatyki i Ekonomii) oraz na wydziałach polonistyki na uniwersytetach Wileńskim i Edukacyjnym. Do szkół polskich uczęszcza blisko 14 tys. uczniów, a co roku 1 września ich próg przekracza ponad tysiąc pierwszaków.

To jednak sporo mniej niż jeszcze kilka lat temu. W latach 90. do polskich szkół uczęszczało ponad 20 tys. uczniów. Jak mówi Krystyna Dzierzyńska, wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie Macierz Szkolna, spadek nastąpił z kilku powodów. – Pierwszym jest to, że mamy niż demograficzny i w ciągu 20 lat liczba mieszkańców Litwy zmalała z 3,5 mln do 2,9 mln. Drugi powód to intensywna polityka asymilacji, eufemistycznie nazywana na Litwie polityką integracji mniejszości narodowych. Już za czasów sowieckich część rodziców posyłała dzieci do szkół rosyjskich w przekonaniu, że dziecko będzie miało większe szanse życiowe. Teraz podobnie mówi się o szkole litewskiej. Okazuje się jednak, że to błąd, bo w rzeczywistości Polacy uczący się w szkołach litewskich gorzej zdają maturę z litewskiego niż ci po szkołach polskich.

Korespondencja z Wilna

Mniejszość polska na Litwie bije na alarm, twierdząc, że  władze tego kraju przypuściły ostateczny atak na szkoły polskie. Jak twierdzą litewscy Polacy, mające wielosetletnią tradycję szkolnictwo polskie na Litwie ma podstawowe znaczenie dla zachowania ich świadomości narodowej. Celem likwidacji szkół z polskim językiem wykładowym jest całkowita asymilacja 250-tysięcznej społeczności polskiej. Litewscy politycy zapewniają jednak, że nie mają zamiaru krzywdzić „swoich" Polaków.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999