Mimo obecnych wysokich kosztów długoterminowe korzyści z ich napływu są bezsporne – twierdzą analitycy Niemieckiego Instytutu Gospodarki (DIW). Z opublikowanego właśnie raportu wynika, że inwestycja w uchodźców zwróci się Niemcom po latach.
DIW wychodzi z założenia, że koszt utrzymania jednego uchodźcy wynosi rocznie 12 tys. euro. Jeżeli znajdzie pracę, to koszt ten odpada. To jednak potrwa. W sumie po uwzględnieniu wszelkich okoliczności eksperci DIW dochodzą do wniosku, że w 2035 r. PKB Niemiec będzie wyższy o co najmniej 0,4 proc. wyłącznie dzięki obecności uchodźców.
To w wariancie pesymistycznym. Optymistyczny zakłada dodatkowy – w porównaniu z tym, gdyby uchodźców nie było – wzrost PKB o niemal 1,5 proc. Co więcej, DIW przewiduje, że dzięki obecności imigrantów wzrosną dochody tych Niemców, którzy już dzisiaj zamieszkują kraj, i to od 0,1 proc. do 0,8 proc. Wszystko to przy założeniu, że w tym i w przyszłym roku napłynie do Niemiec w sumie 1,5 mln uchodźców. Ocenia się, że w 2017 r. przybędzie 750 tys. imigrantów, a w następnych dwóch latach ich liczba nie przekroczy 500 tys. rocznie. Przy tym nie wszyscy pozostaną w Niemczech na stałe.
Autorzy raportu wskazują, że zdecydowana większość imigrantów to ludzie młodzi i przy tym nierzadko mający niezłe kwalifikacje. Szczególnie ci z Syrii. Jedna trzecia z nich ma wyższe wykształcenie, co zwiększa szanse na pomyślną integrację.
Nie wszyscy ekonomiści w Niemczech podzielają pogląd ekspertów DIW. Zwłaszcza w kwestii wpływu imigrantów na zmianę proporcji między grupami wiekowymi niemieckiego społeczeństwa. Jak udowadnia prof. Hans-Werner Sinn, szef prestiżowego monachijskiego instytutu Ifo, aby w 2035 r. osiągnąć obecną proporcję pomiędzy grupą ludności w wieku powyżej 65 lat i tą do 65 lat, potrzeba byłoby 33 mln imigrantów. To oczywiście niewykonalne. Ocenia on tegoroczny koszt utrzymania 800 tys. przybyszy na 10 mld euro.