- Otworzymy bramy (naszego kraju - red.) i wyślemy w waszą stronę 3,6 mln uchodźców - powiedział Erdogan przemawiając do parlamentarzystów rządzącej Turcją Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Prezydent Turcji zapowiedział, że zrobi tak, jeśli państwa Europy określą inwazję Turcji na północną Syrię mianem okupacji.
Erdogan powoływał się też na artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który nakazuje krajom Sojuszu wsparcie zaatakowanego członka NATO (Turcja jest członkiem Sojuszu).
Mówiąc o działaniach Turcji w Syrii prezydent Turcji stwierdził, że celem operacji Źródło Pokoju jest zapewnienie, że Syryjczycy, którzy uciekli z kraju przed wojną, będą mogli bezpiecznie wrócić do swojej ojczyzny.
W niedzielę Biały Dom poinformował o wycofaniu żołnierzy USA z terenów, które miały być celem ofensywy sił tureckich, a które zajmowane są przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), sojuszników USA w walce z Daesh.
Turcy rozpoczętą w środę ofensywę uzasadniają koniecznością stworzenia strefy bezpieczeństwa na turecko-syryjskim pograniczu. Celem ofensywy są właśnie jednostki SDF - są one tworzone głównie przez kurdyjskie Powszechne Jednostki Ochrony (YPG), które według Turcji stanowią przedłużenie zdelegalizowanej przez Ankarę i uznanej za organizację terrorystyczną Partii Pracujących Kurdystanu. Kurdowie z SDF decyzję USA o wycofaniu żołnierzy z pogranicza określili mianem "ciosu w plecy".