Senacka Komisja Rolnictwa i Ochrony Środowiska uznała, że klient powinien znać cenę recyklingu. Przywróciła więc przepisy wycięte przez posłów z projektu nowelizacji ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym.

Zgodnie z nimi nabywca powinien być poinformowany o kosztach recyklingu. Unia Europejska wymaga bowiem, żeby każdy kraj zbierał 4 kg elktrozłomu rocznie na osobę. Doprowadziło to ponownie do zaostrzenia sporu między handlowcami a producentami sprzętu elektrycznego i elektronicznego o to, w jaki sposób informować nabywców lodówek, komputerów czy mikserów o kosztach recyklingu.

– Zależy nam na tym, by informacja znalazła się przynajmniej na etykiecie – mówi Wojciech Konecki, dyrektor CECED Polska, organizacji producentów AGD. – Jeśli tego nie będzie, to szansę na ekonomiczną przewagę zyskać mogą importerzy z szarej strefy, którzy unikają wywiązywania się z ekologicznych obowiązków. Jeżeli sklep podaje koszt zbierania, to wiadomo, kto i w jakim stopniu partycypuje w tworzeniu systemu recyklingu – tłumaczy.

[b]Z kolei handlowcy obawiają się, że nowelizowane przepisy, a właściwie ich interpretacja przez urzędy skarbowe, zmusi ich do stosowania nowych wzorów faktur, a nawet wymiany kas fiskalnych.[/b] Mogłoby to doprowadzić do masowego zamykania małych placówek i do konieczności pokrywania przez duże sieci handlowe kosztów sięgających nawet 200 tys. zł na sklep.

Większych kontrowersji nie powinna budzić inna zmiana przyjęta przez komisję. Wykreślono przepis nakazujący organizacjom odzysku finansowanie zbiórki zużytych urządzeń na poziomie o 50 proc. wyższym, niż miałyby to obowiązek robić firmy samodzielnie rozliczające się z recykligu. Zdaniem Grzegorza Skrzypczaka, prezesa organizacji odzysku Elektroeko, spowodować by to mogło likwidację organizacji odzysku, gdyż korzystanie z ich działalności mogłoby okazać się kosztowniejsze niż samodzielna zbiórka.