W Szwecji jest jednak miasto, gdzie dozorca z obowiązku musi wiedzieć więcej. W Göteborgu w dzielnicy Lundby gospodarze domów muszą bacznie obserwować mieszkańców swoich osiedli i oceniać, czy przypadkiem w ich rodzinach nie dochodzi do przemocy domowej.Jeśli na przykład dozorca w blokowej pralni zobaczy kobietę w ciemnych okularach, powinna mu się zapalić w głowie czerwona lampka. Być może świadczy to o tym, że poprzedniego dnia w jej domu doszło do awantury i rękoczynów, a kobieta pod okularami ukrywa siniaki. Inny sposób zdobywania informacji to namówienie do współpracy np. sprzątaczek, które przyjacielskim tonem zagadną mieszkanki bloków o samopoczucie, zdrowie itd., zwracając uwagę na niepokojące sygnały.

Göran ?hman – jeden z dozorców w Göteborgu, przyznaje, że najtrudniej wypytywać o prywatne sprawy, kiedy dana osoba wyraźnie sobie tego nie życzy. Aby ułatwić zadanie dozorcom i nauczyć ich delikatności w relacjach z mieszkańcami, gmina organizuje specjalne kursy. Słuchacze uczą się na nich, „jak zadawać pytania, by nie naruszać czyjejś prywatności, nie ranić uczuć pytaniami w stylu: – Słuchaj, czy ty przypadkiem nie bijesz swojej żony?” – tłumaczyła w wiadomościach „Rapport” pomysłodawczyni projektu Pernilla Hallberg.

Projekt włączający do walki z przemocą w rodzinie także osiedlowych dozorców jest jedną z wielu tego typu inicjatyw, jakie rodzą się ostatnimi czasy w Szwecji. Trzy lata temu tamtejszy parlament postawił sobie za cel ukrócenie przemocy domowej. Jednak zjawisko zamiast się zmniejszyć, rosło. Ciekawe, czy zaradzą temu dozorcy.