Po dwóch miesiącach rozmów z polskim rządem w sprawie sprowadzenia syryjskich rodzin warszawska Fundacja Estera przedstawiła posiadanie środków tylko dla garstki rodzin z deklarowanego półtora tysiąca osób – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Rząd nie wprowadzi dla nich specjalnego statusu przesiedleńców, o co apelowała Estera.
„Musimy mieć pewność"
O fundacji Miriam Shaded, Polki o syryjskich korzeniach, głośno zrobiło się w kwietniu, kiedy to zaapelowała ona do polskiego rządu o przyjęcie przez nasz kraj 300 chrześcijańskich rodzin z Syrii prześladowanych w ich kraju oraz 150 osieroconych dzieci. Intencją Shaded jest, by Syryjczycy otrzymali status „przesiedleńców" (takiej instytucji prawnej w polskim prawie nie ma). Shaded zaapelowała do rządu o wydanie w tej sprawie rozporządzenia.
Apel fundacji podchwyciły media i premier Ewa Kopacz, która miesiąc temu wyraziła „wolę polityczną" przyjęcia 60 rodzin, w sumie 101 osób.
W kwietniowym wniosku Shaded wymieniła źródła pokrycia kosztów: „Fundacja Estera wraz z jednostkami współpracującymi po krótkim okresie zbierania deklaracji (lista jest otwarta) jest w stanie zagwarantować utrzymanie i pomoc dla 1360 osób (na okres roku), plus niezależnie 35 miejsc pracy". Dodała, że może pozyskać środki dla kolejnych 150 rodzin – w sumie 1,5 tysiąca osób.
Na stronie internetowej Fundacja Estera podkreśla, że dla tej grupy „zrealizowany zostanie program szkolenia z języka polskiego, system dla nadzoru, koordynowania i zarządzania nimi na miejscu. (...) Cała akcja będzie sfinansowana z prywatnych pieniędzy ludzi dobrej woli, czyli nie z pieniędzy podatników" – czytamy.