W pobliżu pałacu prezydenckiego w stolicy Czadu, N'Djamenie, w nocy rozległy się strzały. Wojsko zablokowało ulice sąsiadujące z pałacem. Rząd poinformował później, że „udaremnił próbę zdestabilizowania kraju”, a „sytuacja jest pod kontrolą”.
Czad zerwał właśnie umowę o współpracy obronnej z Francją
Do ataku doszło w momencie, gdy Czad zerwał umowę o współpracy w zakresie obronności z Francją, która była kluczowym sojusznikiem władz państw Sahelu w ich walce z islamskimi rebeliantami. W regionie tym dochodziło od ponad dekady do rebelii organizowanych przez dżihadystyczne grupy, powiązane z Państwem Islamskim i Boko Haram. Władze Mali, Burkina Faso i Nigru, które graniczą z Czadem, ostatnio odwróciły się od Zachodu zbliżając się do Rosji, od której uzyskują pomoc wojskową.
Czytaj więcej
Szef MSZ Czadu Abderaman Koulamallah i premier Senegalu Ousmane Sonko skrytykowali prezydenta Francji Emmanuela Macrona o to, że ten okazał pogardę mieszkańcom Afryki. Ma to związek z wypowiedzią Macrona, który stwierdził, że przywódcy afrykańskich państw z rejonu Sahelu „zapomnieli podziękować” Francji za pomoc w walce z dżihadystami.
W wywiadzie dla państwowej telewizji rzecznik czadyjskiego rządu, Abderaman Koulamallah relacjonował, że 24 napastników, którzy "wydawali się być pod wpływem alkoholu i narkotyków" podjechało do prezydenckiego pałacu, po czym zaatakowało nożami i maczetami czterech strażników pilnujących wejścia, zabijając jednego i raniąc dwóch.
Potem grupa zbliżyła się do pałacu prezydenckiego, wtedy też ochrona pałacu otworzyła ogień do napastników, zabijając 18 i zatrzymując sześciu – poinformował Koulamallah.