Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę repatriację, skontrolowała w tym zakresie działania MSZ, MSWiA, Ambasadę RP w Kazachstanie oraz dwa ośrodki adopcyjne dla powracających do Polski. Wnioski pokontrolne są porażające, najogólniej sprowadzają się do przekonania, że państwo polskie w czasach PiS zupełnie nie poradziło sobie z organizacją ściągnięcia do Polski osób, które przed wielu laty zostały przymusowo wywiezione na Wschód. „Odpowiedzialne za repatriację organy państwa nie zapewniły sprawnego i skutecznego przeprowadzenia procesu repatriacji Polaków ze Wschodu” – napisali kontrolerzy NIK i stwierdzili, że system odpowiedzialny za repatriację stał się niewydolny.
O tym, że jest źle, świadczy fakt, że w październiku i grudniu 2022 r. przed Ambasadą RP w Astanie (Kazachstan) odbywały się pikiety środowisk polonijnych domagających się usprawnienia repatriacji. Z szacunków ambasady RP w stolicy Kazachstanu wynika, że w jej okręgu konsularnym chętnych do repatriacji było 10 tys. osób, a na wyjazd oczekiwało 1200 osób wpisanych na listę jeszcze w 2016 r.
Czytaj więcej
Tylko w latach 1945–1946 repatriowano do Polski prawie 2 mln ludzi. Rządowi PiS udało się niecałe 5 tysięcy. Ważniejsze były korupcyjne wizy dla migrantów.
Rosjanie łowią Polaków z Kazachstanu
Poważną barierą okazują się działania biurokratyczne prowadzone przez polskie urzędy. Skutkiem tego jest to – na co zwraca uwagę NIK – że część osób polskiego pochodzenia wyjeżdża z Kazachstanu do Rosji, i tam otrzymują rosyjskie obywatelstwo. To nasiliło się po wybuchu wojny w Ukrainie, Polacy są głównie rosyjskojęzyczni, a na ich decyzje wpływają – wskazują nasi dyplomaci – wszechobecne w Kazachstanie rosyjskie media, których przekaz wskazuje na to, że wojna może się przenieść na terytorium Polski.
Czytaj więcej
Uczniowie mają mgliste pojęcie na temat Polaków, którzy mieszkają za naszą wschodnią granicą. Twierdzą, że mówią po rosyjsku i wyznają prawosławie.