Od końca 2021 roku USA, NATO i Ukraina alarmują o rosnącej liczbie rosyjskich żołnierzy w pobliżu granic Ukrainy. Obecnie liczba ta ma wynosić - według słów ambasadora USA przy OBWE, Michaela Carpentera, od 169 do 190 tysięcy żołnierzy, podczas gdy pod koniec stycznia wynosiła 100 tysięcy żołnierzy. Według Zachodu tak duża koncentracja wojsk w pobliżu granic Ukrainy może być zapowiedzią rosyjskiej inwazji na ten kraj.
Rosja zaprzecza, jakoby planowała inwazję na Ukrainę i przekonuje, że ma prawo swobodnie przesuwać jednostki wojskowe po swoim terytorium. Jednocześnie w grudniu Rosja przedstawiła swoje żądania dotyczące gwarancji bezpieczeństwa, które miałyby doprowadzić do deeskalacji wokół Ukrainy. Żądania te obejmują m.in. zobowiązanie, że NATO nie będzie rozszerzało się na wschód, co oznaczałoby w szczególności, że częścią Sojuszu nigdy nie zostanie Ukraina, a także zobowiązanie do tego, że NATO nie będzie rozmieszczać jednostek i systemów uzbrojenia na terytoriach krajów, które nie należały do Sojuszu przed 1997 rokiem (dotyczy to m.in. Polski).
Czytaj więcej
Zachód dotąd lekceważył zagrożenie ze strony Rosji. Ale stracił złudzenia. Większość respondentów...
USA i NATO wykluczyły możliwość akceptacji tych dwóch żądań, wyraziły natomiast gotowość do rozmów na temat mechanizmów kontroli zbrojeń i środków budowy obustronnego zaufania. Rosja uznała, że uzyskane przez nią pisemne odpowiedzi od przedstawicieli Zachodu nie odnoszą się do kluczowych dla niej kwestii. W przypadku niezrealizowania żądań w zakresie gwarancji bezpieczeństwa Rosja wyrażała gotowość do sięgnięcia po - bliżej niesprecyzowane - środki militarno-techniczne.
W ostatnich dniach USA sygnalizują, że wszystko wskazuje na to, iż Rosja w ciągu najbliższych dni dokona inwazji na Ukrainę - mówił o tym m.in. prezydent USA, Joe Biden. Sekretarz obrony USA, Lloyd Austin mówił m.in. o robieniu zapasów krwi i stawianiu szpitali polowych w pobliżu granicy z Ukrainą.