„Obowiązek szczepień nie jest pogwałceniem swobód obywatelskich. Jest raczej warunkiem odzyskania przez nas wolności" – napisali w artykule dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" Winfried Kretschmann (Zieloni), premier Badenii-Wirtembergii, oraz Markus Söder (CSU), szef rządu Bawarii. Za takim rozwiązaniem jest wielu innych premierów niemieckich landów. Według nich wprowadzanie coraz ostrzejszych ograniczeń covidowych nie przynosi zamierzonych skutków.
Na początku tego miesiąca liczba zakażeń przekroczyła rekordowy poziom z czasów dramatycznej drugiej fali zakażeń, kiedy ruszał program szczepień. Rośnie też liczba zgonów oraz pacjentów na oddziałach intensywnej terapii, na których w wielu miejscach zaczyna brakować miejsc.
W pełni zaszczepionych jest 68 proc. obywateli. Zdaniem wielu ekspertów sytuację uda się opanować w chwili, gdy 90 proc. społeczeństwa uzyska odporność. Panuje zgoda, że przy dobrowolności szczepień jest to poziom nie do osiągnięcia. Mnożą się więc głosy za wprowadzeniem obowiązku szczepień. Już kilka tygodni temu 57 proc. obywateli RFN podzielało ten pogląd. Obecnie jest ich zapewne nieco więcej, gdyż w system walki z pandemią wdarł się chaos, który sprzyja panicznym reakcjom społeczeństwa.
Czytaj więcej
Niektórzy Niemcy są zbyt leniwi i zadowoleni z siebie, by się zaszczepić przeciw COVID-19 - oceni...
Rząd był do tej pory przeciwny pomysłom obowiązkowych szczepieniach. Minister zdrowia w obecnym rządzie przejściowym Jens Spahn argumentuje, że nie zatrzyma to już obecnej fali, nie mówiąc już o tym, jak miałoby wyglądać jego wprowadzenie. Jeżeli za nieszczepienie grozić miałaby kara pieniężna, to uprzywilejowani byliby zamożni obywatele. Z kolei kara więzienia byłaby opcją dla ludzi niezamożnych. Przy tym mowa jest o karze finansowej w wysokości 2,5 tys. euro z możliwością wielokrotnego jej nałożenia.