Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie poprawia się. Każdej doby aktywiści organizacji pozarządowych spotykają głodnych, wyziębionych, wycieńczonych ludzi, także dzieci. To swoisty wyścig z czasem i ze Strażą Graniczną: o to, by ustalić tożsamość uchodźców, zawiadomić bliskich, pomóc w złożeniu wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce.
– Zawieźcie mnie sami na policję, jeśli tak trzeba – prosił spotkany przez nas w lesie Hemin. Nie miał siły iść, kilka godzin leżał w liściach, czekając na pomoc, od kilku dni pił wodę z kałuży. Na drogę miał opakowanie suszonych daktyli. Jadł po trzy dziennie. Tamtej nocy właśnie się skończyły. Jego imię po kurdyjsku oznacza „pokój".
Byle nie do lasu
Po udzieleniu podstawowej pomocy i podpisaniu pełnomocnictw uchodźcy przekazywani są Straży Granicznej. Hemin, Kurd z Iraku, absolwent socjologii, ok. 4 nad ranem podpisuje dokumenty. Natalia z fundacji Ocalenie, która będzie jego prawną reprezentantką, obiecuje, że będzie o niego pytać i że nie zostawi go samego. Po wyjściu z lasu Hemin może usiąść w samochodzie, dopić gorącą wodę z termosu. Wszystko inne „nie przyjmuje się" w żołądku po kilku dniach picia wody z kałuż. Ale ciepła woda trochę pomaga. Mimo to jest słaby, blady, bardzo wychłodzony i narzeka na silny ból głowy. Straż już jedzie, a Natalia dzwoni po karetkę, po krótkich negocjacjach i prośbach strażnicy wyrażają zgodę na to, by przyjechała do placówki Straży w Kuźnicy.
Czytaj więcej
Zajęliśmy się bardzo poważnie sytuacją na granicy - stwierdził podczas konferencji prasowej w siedzibie podlaskiego oddziału Straży Granicznej w Białymstoku wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
– Tylko go nie wywieźcie do lasu – prosimy wszyscy już w trójkę (dwoje dziennikarzy i aktywistka Ocalenia). – Nie wywieziemy – mówi chorąży. – Obiecujecie? – pytamy. – No tak, dostarczymy go do placówki, a tam zostaną wdrożone procedury – potwierdza funkcjonariusz. – Ja go reprezentuję – przypomina Natalia – chcę wziąć udział w procedurach, proszę mnie zawiadamiać. – Tak, tak, wiemy – mówią strażnicy. Ale następnego dnia żadnych informacji o losie uchodźcy nie ma.