Za było 335 deputowanych, głównie politycy rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) oraz kilku posłów Partii Socjalistycznej (PS). Przeciw oddano tylko jeden głos. Większość deputowanych PS, Zielonych i komunistów, choć popiera zakaz noszenia burek i nikabów, nie wzięła udziału w głosowaniu. Ich zdaniem ustawa niesie ze sobą „ryzyko prawne”.

– Całkowity zakaz jest niezgodny z konstytucją. Ocenzurowanie ustawy przez trybunał konstytucyjny będzie pięknym prezentem dla islamistów – ocenił poseł Zielonych Francois de Rugy. Chodzi o zakaz noszenia burek i nikabów na ulicach, sprzeczny z zasadą wolności religijnej. Socjaliści wcześniej chcieli jedynie zakazać noszenia burek w budynkach publicznych, ale ostatecznie ustąpili pod presją feministek popierających obecny, bardziej restrykcyjny projekt ustawy.

Za złamanie zakazu będzie kobietom groziła grzywna do 150 euro. Ten, kto będzie je zmuszał do zakładania burki, zapłaci zaś aż 30 tys. euro. Aby zakaz wszedł w życie, musi go jeszcze przegłosować senat. Ale to, ze względu na przewagę UMP w izbie wyższej parlamentu, wydaje się tylko formalnością.

Ustawa oburzyła mieszkających we Francji muzułmanów. W proteście przeciwko zakazowi Rachid Nekkaz, były kandydat na prezydenta, zapowiedział stworzenie funduszu w wysokości miliona euro. Mają być z niego opłacane kary, które otrzymają muzułmanki za zasłanianie twarzy na ulicy.