– Nie interesuje ich zdrowie pacjentów ani to, że dostawiając kolejne łóżko do sali z założenia trzyosobowej, zagęszczamy pacjentom przestrzeń, którą zgodnie z przepisami mają mieć wolną od łóżek – mówi Krystyna Ptok. – Prezydium związku podjęło uchwałę, że w raporcie pielęgniarskim będziemy wpisywać tylko łóżka statutowe, bo przecież normy nie zostały określone dla dostawek – dodaje Ptok.
Związkowcom nie podoba się też, że dyrektorzy nie wykazują w dokumentach np. łóżek neurologicznych, na których leżą osoby po udarze. Zdaniem OZZPiP powinno się wobec nich stosować przelicznik 1:1, czyli na jednego chorego powinna przypadać jedna pielęgniarka, a nie, jak w części lecznic – 0,6.
Kreatywność dyrektorów nie dotyczy wyłącznie norm zatrudnienia. Od lat nierozwiązany pozostaje problem zatrzymywania chorych w szpitalach dłużej, niż wymaga ich stan zdrowia. Szczególnie w szpitalach pediatrycznych spowodowany jest tym, że w wielu przypadkach NFZ płaci za procedurę, tylko gdy pacjent jest hospitalizowany co najmniej trzy doby.
– Tyle że czasem to konieczność – mówi nam jeden z dyrektorów dużego ośrodka w centralnej Polsce. – Podając chemioterapię zatrzymujemy chorych w szpitalu, choć mogliby wyjść jeszcze tego samego dnia. Powód jest prosty: NFZ płaci tylko za lek, ale jego podanie jest kosztem szpitala. W dodatku często część leku wyrzucamy, bo po podzieleniu na porcje zostaje go za mało, by go komukolwiek podać. A mówimy o specyfikach za grube miliony i o nawet kilkudziesięciu pacjentach dziennie. Żeby wyrównać straty, przyjmujemy pacjenta do szpitala nawet na jeden dzień, bo wycena hospitalizacji jest trzy razy większa niż podania ambulatoryjnego – tłumaczy.
Świat się zmienia
Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie
SUBSKRYBUJ
– Czasem wysoki koszt terapii albo diagnostyki, którą można wykonać ambulatoryjnie, po prostu się szpitalowi nie kalkuluje – przyznaje były prezes NFZ Marcin Pakulski, który postulował wyrównanie stawek diagnostyki ambulatoryjnej i szpitalnej w trybie jednego dnia.
Urealnić wyceny
Większość ekspertów uważa, że dyrektorska kreatywność to nie wynik chciwości, ale niedoszacowanych wycen procedur szpitalnych. Dlatego z nadzieją wypatrują wyników przeglądu taryf szpitalnych, którą Ministerstwo Zdrowia miało zakończyć jesienią.