"Polskie Malediwy" poza kolejką tylko dla krakowian. Są wątpliwości prawne

Władze Krakowa zdecydowały, że na zwane "polskimi Malediwami" oblegane kąpielisko na Zakrzówku mieszkańcy miasta wejdą poza kolejką, w której teraz "solidarnie" stoją z turystami. Pojawiły się jednak prawne wątpliwości, czy taki system nie naruszy przepisów konstytucji.

Publikacja: 16.07.2024 13:24

Kąpielisko w krakowskim Parku Zakrzówek

Kąpielisko w krakowskim Parku Zakrzówek

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Wojewoda małopolski ma wątpliwości, czy zmiana w regulaminie obleganego przez miejscowych i przyjezdnych Parku Zakrzówek, zwanego „polskimi Malediwami”, nie narusza ustawy zasadniczej. Z początkiem lipca Rada Miasta Krakowa przyjęła bowiem uchwałę, w myśl której na teren kąpieliska poza kolejnością wejdą osoby posiadające Kartę Krakowską. Czyli te w mieście zameldowane lub się w nim rozliczające (chodzi o podatek dochodowy od osób fizycznych), a także m.in. ich dzieci.

- Już na tym etapie pojawiły się istotne wątpliwości w zakresie zgodności tejże uchwały z konstytucyjnymi zasadami wolności i równości, w tym – z zasadą równego dostępu do obiektów użyteczności publicznej – alarmuje urząd wojewody. Ten wszczął już postępowanie nadzorcze, a wyjaśnienia problematycznej kwestii oczekuje od prezydenta miasta i samej rady. Zgodnie bowiem z ustawą o samorządzie gminnym, uchwały sprzeczne z prawem są nieważne.

Czytaj więcej

Bogatsze samorządy sypną kasą na transport

Konstytucjonalista: wstęp na Zakrzówek poza kolejką to nie dyskryminacja 

Zdaniem dr. hab. Marcina Górskiego, prof. Uniwersytetu Łódzkiego i kierownika tamtejszej katedry europejskiego prawa konstytucyjnego, kryterium służące do wprowadzenia różnego dostępu do dobra deficytowego nie może być stosowane „na ślepo”. Jednak — w jego ocenie — nie jest to przypadek Zakrzówka. Zwłaszcza, jeśli park został wyremontowany, a teraz utrzymywany jest z funduszy miasta, czyli również z pieniędzy mieszkańców płacących tu podatki.

- Fakt, jest to zróżnicowane traktowanie różnych grup zainteresowanych dostępem, ale jest ono uzasadnione, a zatem nie ma mowy o dyskryminacji. Nie każde zróżnicowanie to dyskryminacja, lecz takie tylko, które jest arbitralne i nieuzasadnione – ocenia ekspert.

Profesor precyzuje jednak, że takie zróżnicowane traktowanie może być postrzegane jako wątpliwe z punktu widzenia prawa unijnego, bo do podatków płaconych przez krakowskich przedsiębiorców również pośrednio dokładają się turyści. - Jednak mimo to uważam, że ewentualne rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody, oceniając rzecz z perspektywy zasady niedyskryminacji, stanowiłoby nadmierną ingerencję we względną swobodę regulacyjną samorządu – ocenia konstytucjonalista. Jego zdaniem nadzór nad uchwałami rady miasta powinien być stosowany tylko w sytuacji, kiedy prawo zostało ewidentnie naruszone.

Czytaj więcej

Samorząd płaci za pomoc sąsiedzką. Na co można w ramach niej liczyć?

„Trudno sobie wyobrazić, że samorząd zakaże wstępu do zwykłego parku”

Część ekspertów inaczej ocenia jednak pomysł wpuszczania posiadaczy karty stałego mieszkańca do miejsc publicznie dostępnych. Za dyskusyjny uważa go Mateusz Karciarz, ekspert z zakresu prawa administracyjnego i samorządowego z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy. Przypomina, że samorząd ma ustawowy obowiązek realizowania zadań publicznych na rzecz swoich mieszkańców, ale jego jednostki — zrzeszone w związkach międzygminnych i połączone porozumieniami — mogą też działać w interesie mieszkańców innych gmin.

- Mamy też do czynienia z obiektem otwartym, a trudno sobie wyobrazić, że jakikolwiek samorząd zakaże komukolwiek np. wstępu do zwyczajnego parku czy innego miejsca publicznie dostępnego – unaocznia prawnik. - Dlatego uważam, że wojewoda może mieć wątpliwości, czy taka zmiana w regulaminie nie naruszy konstytucyjnej zasady równości i zakazu dyskryminacji – ocenia.

Mateusz Karciarz wskazuje, że jeśli wstęp do obiektu byłby odpłatny, lepszym wyjściem byłoby wprowadzenie ulg dla posiadaczy karty. Ułatwienie im wstępu – w sytuacji, kiedy na Zakrzówek wciąż wejść będzie można za darmo – prawnik uważa za dyskryminujący mieszkańców jej nieposiadających. Bez względu na to, czy nie wyrobili jej, bo nie chcieli, czy nie mogli. - Jeśli obiekt został sfinansowany z budżetu miasta i w ten sposób jest utrzymywany, to jakiekolwiek ograniczenia dla tych, którzy na ten budżet się składają, jest realnym problemem – konkluduje prawnik.

Konsumenci
Techniczne wykluczenie: Wirtualne punkty i realne zniżki nie dla wszystkich klientów
Materiał Promocyjny
Firmy same narażają się na cyberataki
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Praca, Emerytury i renty
Nowy dzień wolny jeszcze w tym roku? Jest deklaracja Andrzeja Dudy
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Materiał Promocyjny
Grupa Volkswagen nie zwalnia. 30 nowości to dopiero początek.
Edukacja i wychowanie
Uczelnie boją się odpływu studentów. Chodzi o nowy pomysł rządu