Między związkami zawodowymi pielęgniarek a pracodawcami i samorządami narasta spór. Jego osią jest projekt rozporządzenia dotyczącego sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorstwami (nieprzekształconych w spółki prawa handlowego). Wynika z niego, że personelu powinno być więcej.
Ministerstwo Zdrowia, autor nowych przepisów, ma twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony pielęgniarki uważają, że propozycje są niekorzystne dla pacjentów, bo zobowiązują do zatrudnienia określonej liczby personelu tylko dyrektorów publicznych ZOZ. Wyłączają szpitale przekształcone w spółki prawa handlowego. Z drugiej strony pracodawcy alarmują, że normy zatrudnienia pogrążą finansowo zadłużone ZOZ.
Wszystko wskazuje jednak na to, że resort nie zamierza dodawać do rozporządzenia zapisów o tym, że minimalne normy zatrudnienia powinny obowiązywać także w szpitalach przekształconych w spółki.
Urzędnicy uważają, że na zatrudnianie w szpitalu wpływ mają normy wynikające z rozporządzeń koszykowych ministra zdrowia. Zarządzający, podpisując kontrakt z NFZ, musi się do nich dostosować.
– Czekamy jeszcze do 23 listopada na zakończenie konsultacji społecznych, ale uważam, że rozporządzenie nie będzie nowym obowiązkiem dla szpitali. Zastąpi przecież przepisy o minimalnym zatrudnieniu, które obowiązują już teraz w nieco innym brzmieniu – mówi Beata Cholewka, dyrektor Departamentu Pielęgniarek i Położnych w Ministerstwie Zdrowia.