O głośnej sprawie postrzelenia sędziego podczas przesłuchania w miejscu zamieszkania strony niewielu już dziś pamięta, choć rozegrał się tam istny horror. Nie tak dawno słyszałam historię sędzi, za którą codziennie tygodniami po korytarzach sądowych chodziła krok w krok jakaś kobieta. Na oczach kamer rzucono w sędziego tortem podczas rozprawy. Do czasu słynnej wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa funkcjonowało pod Sądem Najwyższym miasteczko namiotowe.
Czytaj także: Hejt: najlepsze przepisy nie wygrają z mowa nienawiści
Wtedy najbardziej może odczułam upokorzenie, poniżenie sędziów i uderzenie w godność naszego zawodu. Bo nawet jeśli strona pod wpływem emocji wykrzyczy swój żal i pretensje w sądzie, to można to jakoś usprawiedliwić, zrozumieć, że nie umie sobie poradzić z przegraną. Jeśli jednak państwo toleruje wyzwiska i obelgi rzucane pod adresem sędziów, to sędzia, który wydaje wyrok w imieniu tego państwa, traci grunt pod nogami.
Po dramatycznym ataku nożownika na prezydenta Gdańska słyszymy populistyczne żądania polityków zmiany prawa, zwiększenia procedur bezpieczeństwa. Najlepsze jednak procedury nie uchronią nas przed tego rodzaju atakami. Kary, nawet najsurowsze, nie odstraszają również przestępców. O wiele ważniejsze jest bowiem zaufanie i szacunek dla państwa i jego instytucji. Wraz z atakiem na sędziów, najważniejszy organ wymiaru sprawiedliwości, rozpoczęła się degradacja i upadek samego państwa. Część polityków uznała, że prawa demokracji upoważniają ich do usunięcia sędziów i ich wymiany. Zmianom tym towarzyszyła brutalna, negatywna kampania medialna niszcząca sądy i ich wizerunek jako organów stojących na straży praworządności. Kampania ta była prowadzona przez znaczną część polityków naszej sceny politycznej. Wskaźniki społecznego zaufania do sądów dramatycznie spadły. Nic dziwnego, że ludzie coraz częściej wyładowują swoją frustrację, nie godząc się z wyrokami, bo przecież nawet sami politycy nie liczą się z nimi.
Wymiar sprawiedliwości nie jest niczyją własnością
Wymiar sprawiedliwości nie jest niczyją własnością. Prowadzona z gorszym lub lepszym skutkiem przez kolejnych ministrów sprawiedliwości od 1989 r. akcja podporządkowywania sobie sądów osłabiła je i zmierza do nadania sędziom statusu urzędników. Politycy nie mogą rządzić w sądach, ponieważ sądy, aby cieszyć się społecznym poparciem, muszą być niezawisłe i apolityczne. Przestępcy muszą czuć respekt w sądzie i wobec samego prawa. Nie służy jego budowaniu ośmieszanie sędziów oraz brak stabilności samego prawa.