Ale co to znaczy wygrać w Strasburgu? Gdy wygrywa państwo, to przegrywa obywatel, który złożył skargę, bo miał poczucie krzywdy. I odwrotnie: wygrana obywatela oznacza, że państwo nieprawidłowo funkcjonuje. Wszystko zależy od sprawy. Są takie, w których Trybunał zawsze stosuje jednakowe, bardzo wysokie standardy. Na przykład w sprawach dotyczących brutalności policji. Tu rola sędziego narodowego koncentruje się na badaniu materiałów (dokumenty są w języku skarżącego) i baczeniu, by należycie przedstawiono fakty. Jeśli są dowody, że doszło do nadużycia siły, stosowania nieadekwatnych czy niedozwolonych środków, to nie ma wątpliwości, że Trybunał stwierdzi naruszenie praw człowieka, niezależnie od tego, jakie państwo było oskarżone. Jeśli zaś podejmuje się sprawy dotyczące naszego regionu czy Polski (np. z lustracją), to pole informowania kolegów, o co chodzi i jaka jest specyfika sytuacji, jest większe, a rozstrzygnięcie wymaga nietypowego podejścia.
[b]Prócz wewnętrznego prawa i wymiaru sprawiedliwości do obrony praw człowieka i wolności mamy Trybunał w Strasburgu oraz Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Gdzie w razie potrzeby szukać sprawiedliwości?[/b]
Ogólna zasada jest taka, że do Strasburga można się zwrócić dopiero wówczas, gdy sprawę przegra się ostatecznie przed wszystkimi instancjami krajowymi. Wtedy pozostaje sześć miesięcy na skierowanie skargi do ETPCz. Tymczasem do sądu w Luksemburgu obywatel bezpośredniego dostępu nie ma, chyba że chce się skarżyć na działanie organu wspólnotowego, a nie krajowego. Polskie sprawy trafiają do Luksemburga przede wszystkim w formie tzw. pytań wstępnych czy prejudycjalnych, a te może zadać tylko krajowy sąd. Sądy zaś zadają je wówczas, gdy mają wątpliwości, jak powinno się rozumieć prawo unijne.
[b]To podobnie jak z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego.[/b]
Ale tylko podobnie. Bo pytanie wstępne do ETS w dużej mierze zależy jednak od dyskrecjonalnej woli sądu. Jedne europejskie sądy robią to bardziej, inne mniej chętnie. Sądy francuskie np. przez długie lata w ogóle nie zadawały takich pytań, bo trwały w przekonaniu, że wszystko w prawie europejskim jest jasne.
[b]Nasze zaczęły już pytać, ale chyba zbyt nieśmiało.[/b]