Postanowiłem zobaczyć, jak dawniej jadano. Oglądając polskie malarstwo, doszedłem do zaskakującego wniosku: nasi przodkowie tego nie robili. Niepodobna znaleźć ślady ich uczt i posiłków, jakby czynność ta nie była godna sztuki i na płótnach nie powinna się znaleźć. A na zagranicznych obrazach często widać ludzi siedzących przy zastawionych stołach i ucztujących, martwe natury zaś wodzą widzów na pokuszenie urodą pokazywanych pokarmów.
W niedawnym wywiadzie biskup Antoni Długosz po-wiedział: "Jezus najważniejsze sprawy załatwiał przy posiłku: ustanowienie Eucharystii – przy wieczerzy, nadanie władzy odpuszczania grzechów – po rybie, którą sam usmażył". Trudno zatem przecenić znaczenie jedzenia w naszym kręgu kulturowym.
Najwspanialszym obrazem ze zbiorów warszawskiego Muzeum Narodowego poświęconym w całości jedzeniu jest "Stara kucharka z rożnem" niezbyt znanego XVIII-wiecznego florentyńczyka Giovanniego Francesca Briglii. Namalował wnętrze zasobnej kuchni w karczmie lub może w szlacheckim domu, w którym kucharka nawleka na ruszt przepiórki i inne niewielkie ptaki. Przekłada je ziołami dla smaku i słoniną, by zbytnio nie wyschły podczas pieczenia na ogniu.
Wokół niej pełno innych smakowitości: oskubany kurczak, piękne steki wołowe z warstewką niezbędnego tłuszczyku i inne ptaszki czekające, by się nimi zajęła. A do tego w tle – seler naciowy, rzymska sałata, buraki, czosnek, zioła, arbuz, jabłka, jajka, no i wino, w istocie przy gotowaniu niezbędne. Ten obraz to kuchenna symfonia i trudno wymyślić bogatsze i pełniejsze przedstawienie biorące za temat coś tak trywialnego jak kuchnia.