Zaproszenie do wyjścia poza kadr

Maja Mozga-Górecka: Mniej drastycznych, dosłownych i krwawych obrazów, a zamiast wojny i chorób wszystkie odmiany relaksu. Czy konkurs BZ WBK Press Foto 2011 wytyczy nowy kierunek fotografii prasowej?

Publikacja: 21.06.2011 11:29

Kacper Kowalski, II miejsce – Przyroda i środowisko naturalne – fotoreportaż, AF Forum. To jeden z k

Kacper Kowalski, II miejsce – Przyroda i środowisko naturalne – fotoreportaż, AF Forum. To jeden z kadrów fotoreportażu „Powódź z nieba. Sandomierz 2010”. Walczącym z determinacją mieszkańcom miasta towarzyszyłem ponad półtora miesiąca. Zdjęcia niczym puzzle można było układać w kilka opowieści. Kiedy wraz z innymi przeżywa się takie kataklizmy, nie ma poczucia własnego zagrożenia. A maksyma „mądry Polak po szkodzie” jest aktualna. Do następnej powodzi.

Foto: Archiwum

Zazwyczaj wygląda to tak: na pierwszy ogień idą wojenne koszmary, potem dzieci z wadami genetycznymi i łzy ich rodziców, do tego pozbawione domów ofiary tsunami, a na koniec materiał, jak w lecie chłodzić się przy fontannie.

Zobacz więcej zdjęć

Natłok drastycznych zdjęć w mediach sprawia, że widz przestaje na nie reagować. Wrażenie, że uczestniczy w ważnych społeczno-politycznych wydarzeniach i współczuje ofiarom tragedii, staje się coraz bardziej iluzoryczne. Susan Sontag już w latach 70. pisała o zjawisku narkomanii obrazu, o tym, że media uzależniają odbiorców od coraz mocniejszych dawek. Podkreślała, że „fotografia zaangażowana uczyniła równie wiele dla uśpienia sumień, co dla ich rozbudzenia". Antropolog Geoffrey Gorer epatowanie cierpieniem uznał za jeden z ważniejszych rysów zachodniej kultury, dla tego zjawiska ukuł zapadającą w pamięć nazwę „pornografia śmierci".

Do krytyki dołączali pisarze. „Słyszałam historię o zagranicznym reporterze telewizyjnym, który znalazł się przypadkiem w pewnej bośniackiej wiosce i zapłacił pozostałym przy życiu mieszkańcom 200 marek niemieckich za ułożenie porozrzucanych zwłok w zgrabny stos, tak by je mógł sfotografować – pisała Dubravka Ugrešić w 1993 roku, tworząc przejmujący i sarkastyczny zarazem obraz kultury kłamstwa, której zasięg już wtedy daleko wykraczał poza Bałkany, a fotografia była jej stałym składnikiem. „Nie bardzo zdając sobie sprawę, gdzie jest, ani  kto jest kto, zrobił przejmujący reportaż z masakry, jakiej dokonali Muzułmanie na Serbach. Tyle że zwłoki były muzułmańskie".

Powódź bez wody

Choć od krytycznego eseju Sontag minęło ponad 30 lat, wystawy fotografii prasowej wciąż stawiają na krew, pot i łzy, przyciągając tłumy. Zwycięskie zdjęcie ostatniego World Press Photo? Piękna Afganka z nosem odciętym przez porzuconego męża. Grand Press Photo? Walka o krzyż pod Pałacem Prezydenckim i wściekła pięść demonstranta zaciśnięta w hołdzie ofiarom tragedii. Oba te zdjęcia więcej mówią o portretowanych narodach, niż narody te chciałyby o sobie usłyszeć. Tyle że mówią to językiem agresji.

Na tym tle zdjęcie roku konkursu BZ WBK oszałamia powściągliwością. Powódź bez wody? Czarno-biała, metaforyczna fotografia Jacka Szydłowskiego otwiera przestrzeń do interpretacji, jakiej niejeden rządowy oficjel powinien bardziej się przestraszyć niż najazdu górników na Sejm. A jednocześnie jest całkowicie niewinna: widzimy tylko zwykły gest. Na pierwszy rzut oka emocjonalny ładunek tego zdjęcia jest żaden, chyba że ktoś ma przesadnie rozbudzony lęk wysokości.

Konkursy fotografii prasowej premiują zdarzenia najgorętsze, najszerzej komentowane, a w Polsce w ubiegłym roku były to powódź i katastrofa w Smoleńsku. I znów zaskoczenie. I nagroda w kategorii wydarzenia – statyczne zdjęcie człowieka, który utknął w zalanym mieszkaniu (fot. Piotr Król). Jest wprawdzie woda, ale emocje znów zastygłe. Wrażenie klaustrofobicznego zamknięcia potęguje kompozycja – kucającego na szafce mężczyznę uchwycono we framudze drzwi, jakby w kolejnym kadrze.

Bohater jest uwięziony, chociaż framugi są puste, bez drzwi. A może nie chce wyjść, może widzimy bardziej prowokacyjny i zarazem bardziej uniwersalny obraz – człowieka w pułapce własnego umysłu. Intensywne kolory ścian, przyciągające wzrok detale wnętrza domu przywodzą na myśl ustawiane fotograficzne opowieści Jeffa Walla. Ten czołowy przedstawiciel tzw. stylu tableau tworzy obrazy z mnóstwem rekwizytów inscenizowane jak sceny z XVIII- i XIX-wiecznego malarstwa.

Kolejne nagrodzone zdjęcie to wrak samolotu pod Smoleńskiem (fot. Maksymilian Rigamonti). Na najbardziej chyba traumatyczne wydarzenie ubiegłego roku patrzymy z odległości kilkudziesięciu metrów, a więc ze sporego dystansu, na pierwszym planie mając nieprzeniknioną twarz rosyjskiego żołnierza. Oczy w cieniu, oddala się z miejsca zdarzenia.

Każde z opisanych wyżej zdjęć zaprasza do wyjścia poza kadr. Jest wieloznaczne i metaforyczne. Różni się od  typowych, zazwyczaj dosłownych fotografii prasowych. Na żadnym nie ma krwi ani łez.

– Odchodzi się dziś od zdjęć, które stosują zbyt ekstremalne środki wyrazu – mówi mi Czarek Sokołowski, przewodniczący jury konkursu BZ WBK Press Foto. – Na jednej fotografii był żołnierz z przestrzeloną nogą, dużo krwi, otwarta rana. Dobry fotoreportaż, lecz odrzuciliśmy go między innymi ze względu na to drastyczne zdjęcie.

Esteta patrzy na powódź

Czy to rzeczywiście nowy trend – można dyskutować. Patrząc na zdjęcia z innych konkursów, mam wątpliwości. Zawieszenie konwencji dramatu dużo łatwiej dostrzec w muzeach. Artyści zajmujący się fotografią dokumentującą ważne historyczne momenty najczęściej przyjmują dziś antyreportażową postawę. Albo pozostają poza centrum głównych wydarzeń, albo jadą tam, gdy wszystko już się skończyło. Fotografują porzucone ubrania, sterty zużytych łusek po pociskach lub spalone drzewa, rezygnując z „bezpośredniej bliskości bólu i cierpienia" – jak pisze Charlotte Cotton w książce „Fotografia jako sztuka współczesna". Wycofują się z gry premiującej „całą prawdę  całą dobę". Fotografia prasowa, ze względu na swoją specyficzną funkcję, z konieczności w grze tej musi brać udział.

Reportaże z wojennych konfliktów czy katastrof nasuwają nie tylko pytania o potencjalnie znieczulającą moc drastycznych obrazów. Drugą pułapką jest dla nich swoista estetyzacja cierpienia. Piotr Andrews zrobił swoje zdjęcia w Afganistanie, w samym sercu wojny. Prawie pozwalają poczuć gorąc i wiatr, zrozumieć grozę sytuacji i to, jak wiele zależy od kroplówki dostarczonej na czas. Ale jest też w nich coś z piękna. Może z winy egzotycznego krajobrazu – wysokich traw, tumanów pustynnego piasku unoszonego przez wiatr.

Podobny efekt wywołują fotografie skutków powodzi pokazanych z lotu ptaka. Pod względem formy są znakomite. Kacper Kowalski zrobił prawdziwie malarskie abstrakcje. Czy jednak rzeczywiście chcemy na tragedię patrzeć oczami estety? Z drugiej strony właśnie ze względu na swoją zimną urodę zdjęcia te lepiej oddają okrucieństwo przyrody niż cokolwiek innego.

Fotograf w czyśćcu

W pokonkursowym zbiorze zdjęć najbardziej uderzył mnie brak tematów, jakie tradycyjnie wiąże się z fotografią prasową, problemowych i ważnych społecznie. Prawie nie ma tu wojny (jeden fotoreportaż), chorób (dwa) czy biedy (nie odnotowałam żadnego). Jeszcze 100 lat temu Lewis Wickes Hine robił zdjęcia w slumsach Nowego Jorku i Chicago, a jego dokumenty poświęcone dzieciom przyczyniły się do wprowadzenia ustawy chroniącej najmłodszych i ograniczającej ich pracę. Dziś z wiary w humanistyczną siłę fotografii i jej moc naprawy świata zostało niewiele. Wysokonakładowe dzienniki i tygodniki coraz rzadziej zamawiają fotoreportaże, mówi się, że to ginący gatunek. A wśród prac nagrodzonych w największym konkursie fotografii prasowej w Polsce na pierwszy plan wybija się tematyka relaksu. Sama liczba zdjęć poświęconych różnym formom wypoczynku daje do myślenia. Zrobione na plaży, polu namiotowym, w basenie, na zawodach poszukiwaczy skarbów, zlotach fanów modnej piosenkarki i miłośników futbolu, podczas zabawy sylwestrowej, trekkingu po lodowcu i nocnych miejskich rozrywek. Można by zacząć się zastanawiać, czy w krajach Zachodu wolny czas nie stał się dziś najważniejszym problemem społecznym. Ale nie zamierzam moralizować – to ciekawe, często zabawne zdjęcia, które wiele mówią o współczesnym człowieku.

Arkadiusz Gola pokazuje, jak wolny czas spędza się na terenach przemysłowych Śląska. Ludzie w kostiumach kąpielowych wypoczywają tuż przy drodze szybkiego ruchu, opalają się na dachu krytym papą i na leżaczkach nad zbiornikiem wodnym Kopalni Węgla Kamiennego Bielszowice. Na pierwszy rzut oka fotografie wyglądają anegdotycznie. Dopiero potem uderza wielka determinacja, z jaką człowiek rzucony nawet w tak skrajnie wyniszczony krajobraz szuka w nim odrobiny szczęścia i wytchnienia.

Z kolei zdjęcia z islandzkich basenów termalnych – prawie surrealistyczne, skąpane w bladoniebieskiej poświacie – ocierają się wręcz o metafizykę. Agnieszce Rayss udało się uchwycić melancholię relaksu. Bohaterowie są dziwnie apatyczni. Różowiuteńcy macho i kelnerka z przekrzywioną muchą na szyi zanurzeni w błękitnym mleku się dematerializują, jakby czekali na coś, co nie nadchodzi.

O fotografii mówi się, że uporczywie chcąc zatrzymać życie, ze wszystkich sztuk jest najbliżej śmierci. Patrząc na zdjęcia Rayss, na ten stan zawieszenia i niepewności, myślę: tak musi być w czyśćcu.

Zazwyczaj wygląda to tak: na pierwszy ogień idą wojenne koszmary, potem dzieci z wadami genetycznymi i łzy ich rodziców, do tego pozbawione domów ofiary tsunami, a na koniec materiał, jak w lecie chłodzić się przy fontannie.

Zobacz więcej zdjęć

Pozostało 97% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl