Ważną jej częścią jest dokument „Imago Krzysia” zrealizowany przez Barbarę Janisch i Adama Janischa.
– Nasza matka Dorota odziedziczyła po swoim najbliższym przyjacielu Krzysztofie Jungu cały jego artystyczny dorobek – wyjaśniają w początkowej narracji autorzy filmu. Podczas pracy nad filmem znaleźliśmy kopię testamentu. Dowiedzieliśmy się, że jako dalsi spadkobiercy po matce jesteśmy wymienieni my – jego chrzestni.
Krzysztof Jung (1951-1998) był malarzem, rysownikiem, performerem. Także – gejem, co w latach 70. nie było powodem do afiszowania się, a raczej stanowiło – jeszcze jedno zmaganie z losem. Był mężczyzną o magnetycznym wdzięku i burzy czarnych włosów przysłaniających żywe czarne oczy – tak widać na archiwalnych materiałach. Archiwalia przypominają także jego realizacje koncepcji plastycznej - „nitkowania” ludzi w przestrzeni publicznej, czyli spowijania ich nićmi w taki sposób, by wyplątywanie się z nich było aktem nie tylko fizycznym…
– Zanitkowanie wejścia na Uniwersytet Warszawski było jakąś manifestacją polityczną – ocenia Grzegorz Kowalski zaprzyjaźniony z Jungiem i dodaje, ze miał on zdolność gromadzenia wokół siebie ludzi i wytwarzania aury, w której ludzie dobrze się czuli.
Poznali się w nieistniejącej dziś galerii Repassage mieszczącej się naprzeciwko głównej siedziby warszawskiej ASP. Przez pewien czas był gospodarzem tego miejsca, do którego kolegów artystów bardzo starannie dobierał, a jednocześnie drzwi do tego miejsca stały otworem dla każdego, kto chciał porozmawiać, napić się herbaty. Lubił podtrzymywać międzyludzkie więzy.