Krzysztof Jung. Artysta, który nitkował ludzi

Wystawa „Przemiana” poświęcona Krzysztofowi Jungowi jest skłaniającą do refleksji opowieścią nie tylko o artyście, ale przede wszystkim – o człowieku.

Aktualizacja: 13.11.2016 08:08 Publikacja: 12.11.2016 23:01

Ważną jej częścią jest dokument „Imago Krzysia” zrealizowany przez Barbarę Janisch i Adama Janischa.

– Nasza matka Dorota odziedziczyła po swoim najbliższym przyjacielu Krzysztofie Jungu cały jego artystyczny dorobek – wyjaśniają w początkowej narracji autorzy filmu. Podczas pracy nad filmem znaleźliśmy kopię testamentu. Dowiedzieliśmy się, że jako dalsi spadkobiercy po matce jesteśmy wymienieni my – jego chrzestni.

Krzysztof Jung (1951-1998) był malarzem, rysownikiem, performerem. Także – gejem, co w latach 70. nie było powodem do afiszowania się, a raczej stanowiło – jeszcze jedno zmaganie z losem. Był mężczyzną o magnetycznym wdzięku i burzy czarnych włosów przysłaniających żywe czarne oczy – tak widać na archiwalnych materiałach. Archiwalia przypominają także jego realizacje koncepcji plastycznej - „nitkowania” ludzi w przestrzeni publicznej, czyli spowijania ich nićmi w taki sposób, by wyplątywanie się z nich było aktem nie tylko fizycznym…

– Zanitkowanie wejścia na Uniwersytet Warszawski było jakąś manifestacją polityczną – ocenia Grzegorz Kowalski zaprzyjaźniony z Jungiem i dodaje, ze miał on zdolność gromadzenia wokół siebie ludzi i wytwarzania aury, w której ludzie dobrze się czuli.

Poznali się w nieistniejącej dziś galerii Repassage mieszczącej się naprzeciwko głównej siedziby warszawskiej ASP. Przez pewien czas był gospodarzem tego miejsca, do którego kolegów artystów bardzo starannie dobierał, a jednocześnie drzwi do tego miejsca stały otworem dla każdego, kto chciał porozmawiać, napić się herbaty. Lubił podtrzymywać międzyludzkie więzy.

– Postać tragiczna, autentycznie dążył do ideału, a ludzie się nie sprawdzają – zauważa w filmie Dorota Krawczyk – Janisch, najbliższa przyjaciółka Krzysztofa Junga. Znali się 19 lat, aż do jego śmierci, gdy astma przerwała jego życie.

Była dla niego najbliższą rodziną, nawet już wówczas gdy miała męża, swoje dzieci i zamieszkała w Berlinie.

– W Polsce odkładała rolę matki – pamiętają jej dorosłe dziś dzieci przyjazdy do rodzinnego kraju i wspólne wyjazdy do „Jungówki”. I nie mają jej wcale tego za złe. Przeciwnie – dla nich Krzysztof Jung był także jednym z najważniejszych ludzi. Inspirował, był prawdziwą rodziną.

Ale przyszedł okres, że złoty czas elan vital Krzysztofa Junga zaczął słabnąć, a on sam przeżywać narastającą samotność, którą tylko w jakiejś części łagodziła praca w szkole, której oddawał się z właściwą sobie energią…

W tym intymnym obrazie opowiadającym o twórcy, opowiadają o Jungu także Wiktor Gutt, Adam Adach.

Wystawa, której kuratorką jest Katarzyna Urbańska jest przemyślanym dopełnieniem jego portretu. Znalazło się na niej nawet pięknie pokazane „nitkowanie”. Są też zdjęcia, fragmenty performansów i prace Junga. Wszystko skomponowane zostało tak, by stworzyć przestrzeń do refleksji. Zadumać się nad losem artysty, ale przede wszystkim kondycją człowieka. Po to jest przecież sztuka…

Wystawa w warszawskiej Galerii Salonie Akademii czynna do 30 listopada.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl